Formuła 1 kończy obecny cykl przepisów na GP Abu Zabi, a Lewis Hamilton nie ukrywa, że z ulgą pożegna bolidy wykorzystujące tzw. efekt przypowierzchniowy. Po czterech sezonach, które - jak podkreśla siedmiokrotny mistrz świata - nie sprzyjały kierowcom ani widowisku, Brytyjczyk odlicza godziny do resetu regulaminu w 2026 roku. Jednocześnie przyznaje, że nie ma pewności, czy kolejna era techniczna okaże się lepsza.
Kierowca Ferrari, kończący wymagający pierwszy sezon w czerwieni, był szczery, gdy poproszono go o podsumowanie okresu, który zaczął w 2022 roku jako reprezentant Mercedesa. - Nie ma ani jednej rzeczy, za którą będę tęsknił w tych autach. To takie proste. Nie sprawiały mi przyjemności - powiedział dziennikarzom, cytowany przez f1i.com.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
105-krotny zwycięzca wyścigów Grand Prix porównał obecną generację do jednych z najbardziej cenionych konstrukcji w serii. - 2017 rok był fajny, bo to był większy, szerszy samochód. Po prostu wyglądał potężniej i miał więcej docisku. Był mega. Obecna generacja była chyba najgorsza, tak bym powiedział. I modlę się, żeby następna nie była gorsza od tej - dodał.
W obliczu zmian technicznych w 2026 r., które obejmą m.in. redukcję docisku, duże modyfikacje w układach napędowych i wprowadzenie aktywnej aerodynamiki - Hamilton rozpoczął już pracę w symulatorze Ferrari. 40-latek przyznaje jednak, że wciąż trudno mu przewidzieć, co go czeka. - Myślę, że naprawdę trudno przewidzieć, jakie to będzie. Nie chcę mówić zbyt wielu negatywnych rzeczy. Odczucia są zupełnie inne i nie jestem pewien, czy wam się to spodoba - stwierdził.
- Ale może się zaskoczę i będzie wspaniale. Może wyprzedzanie będzie niesamowite. Może będzie łatwiej wyprzedzać. Nie wiem - dodała legenda F1.
Jego ostrożność rośnie, gdy myśli o tym, jak nowa równowaga między dociskiem a momentem obrotowym sprawdzi się w trudnych warunkach. - Mamy mniej docisku w przyszłorocznych bolidach, a więcej momentu obrotowego. Jazda w deszczu, wyobrażam sobie, że będzie bardzo, bardzo, bardzo trudna. Znacznie trudniejsza niż już jest przy tym, co mamy teraz - ocenił.
Hamilton spodziewa się też innego obrazu wyścigów, bo na torze bardziej widoczne mogą stać się kwestie energii i wykorzystania hybrydy. - Czy spodoba się wam fakt, że będziemy redukować biegi na prostej i używać różnych parametrów doładowania? To ogromne wyzwanie dla nas wszystkich i myślę, że o to w tym sporcie chodzi. Chodzi o nieustanne stawianie sobie wyzwań. Gdybyśmy cały czas robili to samo, to byłoby zbyt łatwe - podsumował.