Franco Colapinto miał wypadek podczas testów opon Pirelli na torze Hungaroring. Testowe jazdy są częścią przygotowań włoskiego producenta ogumienia do sezonu 2026, w którym wprowadzone zostaną nowe, mniejsze i węższe opony. Wypadek kierowcy Alpine miał miejsce na szybkiej sekcji toru, w zakręcie numer jedenaście. Na szczęście Argentyńczyk wyszedł z niego bez szwanku.
Colapinto, mimo że nie odniósł obrażeń, stoi przed trudnym wyzwaniem. Jego wyniki w tym sezonie są dalekie od oczekiwań. Tymczasem Alpine ocenia jego postawę z wyścigu na wyścig, co nie daje mu pewności siebie i stabilności.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz buduje skład na przyszły sezon. Jednoznaczna deklaracja prezesa
Argentyńczyk rozpoczynał sezon jako rezerwowy kierowca Alpine, ale w połowie maja zastąpił w bolidzie francuskiej stajni zawodzącego Jacka Doohana. Problem polega na tym, że kierowca z Ameryki Południowej osiąga równie słabe rezultaty, a dodatkowo coraz częściej notuje wypadki. Wydarzenia z testów F1 na Węgrzech są na to najlepszym potwierdzeniem.
Brak punktów drugiego kierowcy jest problemem Alpine, które ma na swoim koncie 20 punktów i zajmuje ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Pierre Gasly jako jedyny inkasował zdobycze dla stajni z Enstone. Przy nazwiskach Doohana i Colapinto nie widnieje ani jedno "oczko".
Zespół Alpine, który uczestniczy w testach Pirelli, musi teraz ocenić sytuację. Wypadek Colapinto to kolejny cios dla zespołu, który liczył na lepsze wyniki w sezonie 2025.
W tej chwili nie jest jasne, jaka przyszłość czeka Franco Colapinto w F1. Alpine ma w zanadrzu jeszcze jednego juniora, Paula Arona, który uważany jest za spory talent. Coraz częściej wspomina się też o wariancie polegającym na zakontraktowaniu na sezon 2026 doświadczonego kierowcy. W tym kontekście wymienia się nazwiska Valtteriego Bottasa i Sergio Pereza.