Sytuacja na czele F1 wróciła do normy. Ferrari nadal zaskakuje

Pierwszy trening Formuły 1 na Monzy przyniósł zaskakujące wyniki. Na czele stawki znaleźli się Lewis Hamilton i Charles Leclerc, co bez wątpienia wprawiło miejscowych fanów Ferrari w euforię. Zwłaszcza że wcześniej weekend w holenderskim Zandvoort był mocno nieudany dla stajni z Maranello. Kolejna sesja przed GP Włoch pokazała, że w niedzielę kibice Hamiltona i Leclerca mogą mieć powody do zadowolenia.

W drugim treningu na czele stawki znalazł się Lando Norris. Kierowca McLarena, w przeciwieństwie do porannej sesji, założył miękkie opony i dokonał symulacji kwalifikacji. Przy nazwisku Brytyjczyka pojawił się rezultat 1:19.878. Drugi Charles Leclerc stracił do niego tylko 0,083 s. Blisko tej dwójki znalazł się również Carlos Sainz (+0,096 s).

ZOBACZ WIDEO: Kajetanowicz i kapibary. Polak rozchwytywany w Paragwaju

Do bolidu McLarena w popołudniowej sesji powrócił Oscar Piastri. O poranku w jego samochodzie znajdował się Alexander Dunne. Obecny lider "generalki" F1 musiał szybko nadrobić stracony czas i ostatecznie został sklasyfikowany na czwartej pozycji ze stratą 0,181 s do zespołowego kolegi.

Już na początku treningu problemy miał Andrea Kimi Antonelli. Młody kierowca Mercedesa wypadł z toru, obrócił się w pułapce żwirowej i utknął na poboczu. Dlatego sędziowie musieli przerwać sesję czerwoną flagą, a Antonelli nie powrócił więcej do kokpitu. Swoje momenty w trakcie sesji mieli też m.in. Lando Norris i Charles Leclerc, którzy zwiedzali pobocza i ścinali zakręty, choć w mniej spektakularnym stylu niż w przypadku 19-letniego Włocha.

To już ostatni wyścig w tym sezonie! Kto zdobędzie tytuł mistrza? Oglądaj w ES1 o 14:00 w Pilocie WP (link sponsorowany)