GP Korei Południowej zabezpieczyło miejsce w kalendarzu F1 do 2016 roku

[tag=2201]Bernie Ecclestone[/tag] zgodził się na obniżenie opłat wnoszonych rokrocznie przez organizatorów GP Korei, podpisując z nimi nową umowę, obowiązującą co najmniej do 2016 roku.

Pomimo kontrowersji związanych ze ściganiem się na torze, którego standardy odbiegają od norm przyjętych w F1 i bardzo małej popularności imprezy wśród lokalnych kibiców, promotor GP Korei potwierdził w piątek, że organizatorom udało się podpisać nową umowę z FOM. - Renegocjowaliśmy kontrakt z panem Ecclestonem. Przedstawiliśmy mu kilka pomysłów i przekonaliśmy go, że Korea nie może dalej organizować tego wyścigu notując tak duże straty finansowe. Wszystko zajęło wiele czasu, ale na końcu pan Ecclestone zgodził się na nową umowę - powiedział Park Won-Hwa.

Wiele mediów otwarcie zastanawia się, dlaczego Ecclestone - słynący z zamiłowania do dbałości o detale i poprawiania wizerunku oraz prezencji marki F1 - stara się ocalić imprezę, która w szerszej perspektywie przynosi pod tymi względami więcej strat niż zysków. Park odpowiada jednak na dywagacje: - Pan Ecclestone uważa, że dla Formuły 1 ważne jest organizowanie wyścigu w Korei, kraju szybko rozwijającym się, kraju z prężną ekonomią. Wycofanie się z tej części świata byłoby ogromnym błędem strategicznym.

Dziennikarze i pracownicy zespołów muszą nierzadko korzystać z usług tak zwanych motelów miłości - zajmowanych głównie przez kobiety lekkich obyczajów i ich klientów - ponieważ miasteczko Mokpo, opodal którego zbudowano tor, nie ma wystarczająco rozbudowanej bazy hotelowej. [i]- Seul jest centrum działalności, ale Korea potrzebuje promocji tego rolniczego i przemysłowego obszaru. Żyjemy tu w spokoju, oddychamy czystym powietrzem, a środowisko nie cierpi przez zanieczyszczenia. Staramy się jednak poprawiać nasz wizerunek. Za pomysł wyścigu odpowiada rząd.

Sceneria Yeongam przypomina raczej szalone lata '70 niż XXI wiek
Sceneria Yeongam przypomina raczej szalone lata '70 niż XXI wiek

[/i]

Komentarze (0)