Po wykluczeniu Francuza z Grand Prix Włoch, jeden z sędziów powiedział, że jeżeli Romain Grosjean spowoduje jeszcze jedną kolizję, to zostanie zawieszony do końca sezonu i straci superlicencję kierowcy F1 na przyszły rok. Od tego czasu reprezentant Lotusa jechał ostrożniej, ale w Abu Zabi znowu przydarzyły mu się dwa incydenty. Dlaczego nie został ukarany przez sędziów?
Na samym starcie Grosjean miał kontakt z Nico Rosbergiem. - Trzymałem swoją linię na starcie, ale nie miałem miejsca na ucieczkę - tłumaczył Francuz. Kierowca Mercedes GP oświadczył, że nie winni Grosjeana. - To nie była niczyja wina. To był po prostu incydent wyścigowy - powiedział Rosberg.
W końcowej fazie wyścigu kierowca Lotusa zamieszany był w kolizję z Sergio Perezem i Markiem Webberem. - Sergio wyjechał przede mną i nie mogłem nic zrobić. Następnie wjechał we mnie Mark. Szkoda - oznajmił Grosjean. W tym przypadku sędziowie ukarali kierowcę Saubera, a Francuz może spać spokojnie.