Jacques Villeneuve zdecydował się porównać wydarzenia w zespole Red Bulla na torze Sepang w Malezji do tego co spotkało jego ojca przed ponad 30 laty. Gilles Villeneuve zginął w wypadku na torze Circuit Zolder w Belgii w 1982 roku. Tragiczne wydarzenia miały jednak swoje źródło w wewnętrznym konflikcie w zespole Ferrari pomiędzy ojcem Villeneuve’a, a jego partnerem z zespołu Didierem Pironim.
Tydzień przed wypadkiem, podczas GP San Marino, dwójka kierowców Ferrari zmierzała pewnie po podwójne zwycięstwo. Włoski zespół wydał polecenie utrzymania swoich pozycji przez obu zawodników. W tym momencie prowadził Villeneuve. Pironi nie posłuchał jednak podwładnych i wyprzedził swojego partnera z teamu. W Belgii Villeneuve próbował robić wszystko, aby podczas kwalifikacji udowodnić wyższość nad Pironim. Zakończyło się to dla niego tragicznie.
- Szukanie wymówek jest bardzo łatwe, ale ostatecznie to Vettel zwyciężył i zdobył punkty. Mark został z niczym. To była przemyślana decyzja Vettela - powiedział Jacques Villeneuve na łamach Auto Bild.
- Zespół daje ci kontrakt i płaci wynagrodzenie, więc musisz zrobić to, czego wymagają. To proste - dodał Kanadyjczyk.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
- Ignorowanie tych poleceń jest po prostu złe. Najlepszym przykładem tego jest mój ojciec i Didier Pironi. Wystarczy spojrzeć do czego ich to doprowadziło. Zachowanie Vettela było głupie. Taka negatywna energia nie pomaga zespołowi. Jeśli w którymś momencie Vettel będzie potrzebować pomocy Webbera, to nie może być pewny czy ją dostanie - uważa Villeneuve.