Zespół z Brackley jeszcze w czerwcu weźmie udział w przesłuchaniu dyscyplinarnym przed Trybunałem FIA w odpowiedzi na zarzuty o złamanie przepisów regulaminu sportowego Formuły 1. Mercedes po zakończeniu GP Hiszpanii pozostał w Barcelonie, by odbyć trzydniowe testy z Pirelli przy użyciu tegorocznego bolidu.
W piątek na oficjalnej konferencji prasowej FIA zjawił się Ross Brawn, który przyznał, że podjęcie udziału w testach było jego decyzją. Anglik zaprzeczył jednak jakoby to miało wpłynąć na jego przyszłość w zespole.
- Faktem jest, że to ja podjąłem decyzję o tym, by wziąć udział w testach. Poczekamy teraz na decyzję Trybunału i dopiero wtedy rozpoczniemy jakiekolwiek działania - powiedział Brawn. - Pojawiły się pewne pogłoski sugerujące, że z powodu tego mogę zostać zwolniony ze swojego stanowiska, ale nic takiego się nie stanie - dodał.
- Sytuacja z pewnością nie jest dla nas przyjemna, ale jestem przekonany, że gdy tylko fakty przedstawione przed Trybunałem ujrzą światło dzienne, ludzie będą mogli wydać wobec nas sprawiedliwą ocenę.
Ross Brawn zaznaczył, że określanie testów z Pirelli jako "tajne" mija się z prawdą. O fakcie tym wiedzieli, bowiem wszyscy, którzy mogli zjawić się na spotkaniu Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix (GPDA) z FIA.
- Pojawiło się pewne niefortunne określenie "tajne" testy, gdy tak naprawdę chodziło o prywatne testy. Trzeba być naiwnym myśląc, że można sobie odjechać trzy dni testów w Barcelonie, przejechać 1000 kilometrów i nikt się o tym nie dowiem. Uczciwość sportowa jest ważna dla Mercedesa - stwierdził Brawn.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!