Ofiarą wadliwego ogumienia firmy Pirelli padli w niedzielę aż czterej kierowcy: Lewis Hamilton, Felipe Massa, Jean-Eric Vergne oraz Sergio Perez. Szerokie grono innych było również blisko defektu lewej tylnej opony, w tym m.in. mistrz świata Sebastian Vettel.
W wywiadach po wyścigu dominował więc jeden temat. Kierowcy jednym głosem krytykowali włoskiego dostawcę, a Felipe Massa domagał się wprost zmian grożąc możliwością bojkotu kolejnego Grand Prix Niemiec.
- Z pewnością poruszymy ten temat w gronie kierowców. Myślę, że nie było dziś zawodnika, który nie narzekałby po wyścigu - stwierdził Massa.
- Nie chcę stwarzać dodatkowych problemów i mówić, że dojdzie do bojkotu, ale to jedna z opcji dla nas w trosce o nasze bezpieczeństwo. To co się dzisiaj działo było nie do zaakceptowania. Mieliśmy o tyle szczęście, że większość wypadków miała miejsce w takich partiach toru, gdzie kierowcy poradzili sobie z tym problemem. W innym przypadku groziło to nawet poważnym wypadkiem - dodał kierowca Ferrari.
Brazylijczykowi wtórował m.in. Lewis Hamilton, który był pierwszą ofiarą wybuchającej opony już na ósmym okrążeniu.
- To pierwszy raz w mojej karierze, gdy czułem, że jestem w niebezpieczeństwie. Nie chodziło nawet o to, żeby dbać odpowiednio o opony. Bolid wymykał się spod kontroli, trudno było go w ogóle utrzymać na torze. Jestem pewny, że Pirelli i FIA będą interweniować w tej sprawie.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa zapowiedziała już, że w środę dojdzie do nadzwyczajnego spotkanie z przedstawicielami włoskiego dostawcy opon. Strony mają dyskutować nad rozwiązaniem problemu.