- Najważniejsze, że nic się nie stało - ironizował Sergio Perez cytowany przez agencję prasową AAP. - Ale któregoś dnia coś się wydarzy. Jasne tym razem wszystko uszło na sucho, bo nie doszło do poważniejszego wypadku. Nikt nie będzie więc dyskutować o całej sytuacji. Któregoś dnia może się skończyć gorzej i wtedy pożałuje tego cała F1 - dodał Meksykanin.
Kierowca McLarena dołączył do coraz liczniejszego grona niezadowolonych z opon Pirelli. Po piątkowych treningach nową mieszankę głośno krytykował Fernando Alonso. W niedzielę za Perezem wstawił się Mark Webber. Włoski producent na prośbę zespołów dokonał w tym roku rekonstrukcji swojego produktu, jednak i ta zmiana nie zadowoliła wszystkich.
- Defekt Pereza nie miał nic wspólnego z rozwarstwianiem z początku sezonu. Co do szybkiej degradacji opon, to jest ta sama historia. Robimy tylko to, co nam kazano czyli stworzenie mieszanki na dwa-trzy pit stopy w trakcie wyścigu - bronił swojej firmy Paul Hembery.
Ostre słowa Sergio Pereza: F1 tego pożałuje
Sergio Perez padł kolejną ofiarą eksplodującej opony Pirelli. Meksykanin zdołał ukończyć wyścig, lecz w komentarzach po zawodach nie stronił od krytyki ogumienia włoskiego producenta.