Pirelli zagroziło, że na przyszły rok może przygotować bardziej bezpieczniejsze opony, które wytrzymają długi dystans wyścigu. Spowodowane jest to brakiem testów w czasie sezonu. Może to spowodować, że kierowcy zawitają do pit stopów tylko raz. Będzie to więc powtórka z tegorocznego Grand Prix USA. Stefano Domenicali przyznał, że byłaby to smutna informacja dla fanów F1.
- To będzie tematem dyskusji przez najbliższe kilka tygodni. Nie można dopuścić do sytuacji, gdzie ostrożność zadecyduje o tym, iż wyścigi będą pozbawione emocji - powiedział szef Ferrari dla serwisu Autosport. - Jestem pewien, że razem z Pirelli znajdziemy wspólne rozwiązanie. To jest ważne dla tego sportu oraz całego show wokół niego. Tutaj nie chodzi o faworyzowanie czyjegoś zespołu - dodał.
Z szefem Ferrari zgodził się również Christian Horner. - Trzeba dążyć do uzyskania równowagi, to fakt. W Austin wyścig był bez ryzyka ze strony opon, więc należał do statycznych. Nie chcemy krytykować Pirelli, wspólnie musimy znaleźć rozwiązanie. Nikt nie chce wyścigów z jednym postojem. My także pragniemy, aby w zawodach mieć kilka opcji strategicznych. W tym momencie opony są kluczowym czynnikiem - powiedział.
Jednak nie wszyscy podzielają opinie szefów Ferrari i Red Bull Racing. Odmiennego zdania jest Ross Brawn. - Dużo atrakcji do F1 wprowadzą nowe bolidy. Niezawodność nie będzie na poziomie 100 procent, więc wszystko będzie możliwe. Nie powinniśmy się więc przejmować. Jeżeli jednak wyścigi znów się ustabilizują, to wtedy będzie się trzeba przyjrzeć się oponom. Na razie jednak jestem przekonany, że z samymi bolidami na sezon 2014 będziemy mieć ręce pełne roboty - zakończył szef Mercedes GP.