Uczucia w bolidzie są naprawdę niesamowite - rozmowa z Bartłomiejem Mireckim, kierowcą wyścigowym

Bartłomiej Mirecki to pierwszy Polak, który uczestniczył w trzydniowych testach Ferrari Driver Academy w Maranello. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiedział on m.in. pobycie we Włoszech.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Łukasz Witczyk: Zacznijmy od tego jak rozpoczęła się Twoja przygoda ze sportami motorowymi?

Bartłomiej Mirecki: Moja przygoda zaczęła się w wieku trzech lat, kiedy to mój tata pierwszy raz zabrał mnie na tor w Wyrazowie i pierwszy raz mogłem siedzieć w gokarcie. Potem w wieku siedmiu lat zrobiłem sobie małą przerwę na szkołę. W wieku dziewięciu lat powróciłem i zostałem już po dzień dzisiejszy. A zainteresowałem się oglądając puchary taty - też chciałem takie mieć!

W 2006 roku, czyli w momencie kiedy rozpoczynała się Twoja kariera byłeś najmłodszym zawodnikiem sportu kartingowego w Polsce. Od tego czasu kariera nabrała dużego rozpędu. Jak możesz ocenić swoje dotychczasowe poczynania?

- Tak, 2006 rok był moim pierwszym rokiem startów, który wspominam bardzo dobrze, tak jak i kolejne. Wtedy byłem najmłodszym zawodnikiem sportu kartingowego. Myślę, że moja kariera przebiega bardzo dobrze i nic w niej nie chcę zmieniać i żadnych jej chwil nie żałuję.


Pewnie jako dziecko marzyłeś o startach w Formule 1?

- Myślę, że w pewien sposób tak, jak każdy kierowca wyścigowy. Jednak moim celem są auta z dachem, ale kto wie jak potoczy się kariera.
Foto: archiwum Bartłomieja Mireckiego Foto: archiwum Bartłomieja Mireckiego
Starty w KIA Lotos Race to dla Ciebie na pewno zdobywanie cennego doświadczenia. Mimo młodego wieku już dwukrotnie zdobyłeś Mistrzostwo Polski w tej kategorii. To z pewnością wielki sukces.

- W pierwszej chwili bardzo obawiałem się startu w Kia Lotos Race. Bałem się, że to za szybki przeskok z gokartów ale jednak dzięki dużej ilości treningów świetnie się odnalazłem. Nagrodą ciężkich dni za kierownicą są dwa tytuły Mistrza Polski 2012 i 2013.

W mistrzostwach KIA Lotos Race startujesz od dwóch lat. Nie da się ukryć, że jesteś jednym z najmłodszych zawodników w stawce, o ile nie najmłodszym. Nie przeszkadza Ci to jednak w odnoszeniu zwycięstw. Twoją dobrą dyspozycję dostrzegają ludzie nie tylko w kraju, ale i za granicą co zaowocowało właśnie zaproszeniem do Maranello.

- Od zawsze byłem najmłodszy wchodząc do nowych kategorii, a dodatkowo staram się czuć swobodnie i każdego traktować tak samo. Jak widać nie jest to przeszkodą do zwycięstwa, a może nawet i motywacją aby przysłowiowo "utrzeć nosa starszym". Dokładnie tak, moje osiągnięcia zostały zauważone dalej i dzięki pomocy Kia Lotos Race i firmy Santander miałem możliwość uczestniczenia w trzydniowych testach Ferrari Driver Academy w Maranello, które oceniam świetnie!

Twoje nazwisko coraz częściej pojawia się w mediach. Jak sobie z tym radzisz?

- Nie mam z tym problemu, a nawet to i lepiej, bo dzięki temu łatwiej jest znaleźć pomoc na kolejne starty.
Foto: archiwum Bartłomieja Mireckiego Foto: archiwum Bartłomieja Mireckiego
Uczysz się jeszcze w liceum. Kiedy rozmawiałem z młodymi żużlowcami to mówią, że ciężko pogodzić naukę i starty na żużlu, ale dają radę. Zaległości nadrabiają w zimę. Jak to jest w przypadku młodego kierowcy wyścigowego?

- U mnie jest podobnie, gdzie od wiosny do jesieni są zawody, treningi a w zimę jest tego mniej dzięki czemu mogę zająć się nauką i to nadrobić. Moja szkoła - VIII Liceum Ogólnokształcące Samorządowe w Częstochowie jest dla mnie bardzo wyrozumiałe, dzięki czemu nie muszę bać się powrotu do szkoły po długich nieobecnościach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×