Gerhard Berger, były kierowca Ferrari, McLarena i BMW jeździł na nartach w Alpach w ubiegłym tygodniu. Austriak stracił równowagę i następnie upadł. Były szef Toro Rosso złamał rękę i przeszedł skomplikowaną operację. Obecnie odpoczywa w zaciszu swojego domu.
54-latek upadł na leśnej drodze i uderzył o betonową rurę drenażową. - Trochę bardziej na lewo i uderzyłbym głową - powiedział austriackiej agencji prasowej APA. - Pech i szczęście były bardzo blisko siebie - dodał.
Austriak przyznał, że lekarze musieli mu włożyć dwanaście śrub w uszkodzone ramię. - Mam już kilka metalowych płytek, wiec mi to nie przeszkadza - przyznał. Gerhard Berger został zapytany przez dziennikarza, czy gdy leżał na śniegu, to pomyślał o wypadku Michaela Schumachera. - Oczywiście, że tak. Wypadek był bardzo podobny. Nie jechałem szybko, nie robiłem nic ryzykownego - zakończył.