W ubiegły weekend Max Verstappen odbył swoje prace społeczne na rzecz FIA i odebrał trofeum mistrza świata w Rwandzie, gdzie prezydent kraju Paul Kagame ogłosił chęć organizacji wyścigu Formuły 1. - Chcemy stać się Singapurem Afryki - powiedział, cytowany przez "La Gazzetta dello Sport".
- Wielkie podziękowania dla Stefano Domenicalego i całego zespołu F1 za postępy w naszych rozmowach - dodał Kagame, a chęć organizacji wyścigu w kraju ogarniętym biedą wywołuje liczne kontrowersje. Tym bardziej że już teraz kalendarz Formuły 1 składa się z maksymalnej liczby Grand Prix (24).
- Czuję, że Rwanda zasługuje na więcej. Afryka zasługuje na więcej. Spójrzcie na Rwandę dziś - bezpieczna, miła i gościnna - powiedział z kolei Mohammed ben Sulayem, odnosząc się do obaw o bezpieczeństwo w kraju i wybuch wirusa Marburg.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ posłał "bombę"! Bramkarz był bez szans
Nie wszyscy zgadzają się jednak z prezydentem FIA. Już teraz Formuła 1 jest u progu wprowadzenia rotacyjnego kalendarza - w tym systemie część wyścigów byłaby organizowana co dwa, trzy lata.
- Jesteśmy ponad limitem. Ludzie tacy jak ja podróżują wygodnie, ale mechanicy, którzy montują i demontują samochód, latają w klasie ekonomicznej. Widać teraz na twarzach ludzi - to nie może tak dalej trwać - powiedział Toto Wolff austriackiej telewizji ORF.
Z szefem Mercedesa zgodzi się szef Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA). - Osobiście uważam, że to za dużo. Wolałbym 16 wyścigów, po prostu z powodu przesycenia sportowego - powiedział Alex Wurz.
Podobne zdanie ma inny Austriak - doradca Red Bulla ds. motorsportu. Gdy Helmut Marko ścigał się w F1 na początku lat 70., w kalendarzu było ok. 12 rund. - Myślę, że 24 to absolutny limit. My, w wyższej kadrze zarządzającej, jesteśmy uprzywilejowani, ale musimy myśleć o mechanikach. Uważam, że muszą również lepiej koordynować cały harmonogram wyścigów, aby utrzymać tyle rund w kalendarzu - powiedział 81-letni Marko.
Ogromna liczba chętnych do organizacji wyścigów F1 doprowadziła do tego, że kraje płacą coraz więcej za możliwość goszczenia najlepszych kierowców na świecie. Stawki sięgają co najmniej 50 mln dolarów za sezon. Później zdecydowana część tej kwoty trafia do zespołów w ramach różnego rodzaju premii finansowych. Dlatego wątpliwe jest, aby ekipy były za skróceniem terminarza.