Grand Prix Rosji odbędzie się w cieniu tragicznych wydarzeń na torze Suzuka w ubiegłą niedzielę. Jules Bianchi, który rozbił się na dźwigu, w dalszym ciągu przebywa w szpitalu, gdzie walczy o swoje życie. Lekarze określają jego stan jako krytyczny. [ad=rectangle]
- Znam Julesa długi czas, trenowaliśmy razem, to świetny kierowca i miły gość. Jedyne, co mogę powiedzieć, to, że miał ogromnego pecha gdy jego bolid uderzył w dźwig - powiedział Romain Grosjean, jeden z trzech obok Bianchiego i Vergne'a francuskich kierowców w stawce Formuły 1.
- Nie spałem dobrze od czasu wypadku, bo moje myśli są cały czas z nim. Ale wiem, że gdyby mógł nam coś powiedzieć w tej chwili, to pewnie rzuciłby: "Hej chłopaki, dalej, macie przed sobą Grand Prix, dajcie z siebie wszystko" - dodał.
Grosjean w poprzednim roku został ojcem, ale jak przyznaje wypadek Bianchiego nie sprawił, że zaczął się zastanawiać nad swoją przyszłością w Formule 1. - Wiem jakie ryzyko podejmuje. Moja rodzina również - stwierdził.
- Wszyscy mieliśmy w przeszłości poważniejsze wypadki i wiem jak to jest niebezpieczne. Jeśli zaczynasz odczuwać strach, powinieneś powiedzieć sobie stop. Kocham Formułę 1, kocham wyścigi i wiem, że Jules również - zapewnił kierowca Lotusa.