Fernando Alonso od środy odpoczywa w rodzinnym domu w Oviedo po wypadku do jakiego doszło w minioną niedzielę. Szef McLarena Ron Dennis w rozmowie z mediami w czwartek potwierdził, że Hiszpan był nieprzytomny przez kilka sekund po incydencie na torze w Barcelonie, dlatego lekarze postanowili zatrzymać go na kilka nocy na obserwacji.
[ad=rectangle]
McLaren potwierdził, że Alonso nie weźmie udziału w ostatniej turze testów, która rozpoczęła się w czwartek 26 lutego. Decyzję odnośnie jego startu w inaugurującym sezon Grand Prix Australii podejmą lekarze, ale zespół jest dobrej myśli.
- Nie jestem lekarzem, ale nie mogę znaleźć powodu dla którego nie miałby wystartować - zaznaczył Ron Dennis. - Istnieje proces badań określonych przez FIA, ale wszystko wskazuje na to, że przejdzie je bez problemu. Ocena nie należy jednak do mnie - dodał.
Szef McLarena powiedział, że Alonso nie pamiętał dokładnie wypadku, ale utrata pamięci "nie jest niczym nienormalnym" w odniesieniu do tego typu zdarzeń. - On naciskał na to, aby wrócić do bolidu. Wszystko o czym teraz myśli, to powrót do ścigania - stwierdził Dennis.
Fernando Alonso od momentu wypadku nie zabrał głosu w sprawie. W najbliższych dniach jego miejsce w bolidzie MP4-30 zajmie Kevin Magnussen. Duńczyk po zakończeniu poprzedniego sezonu stracił fotel kierowcy wyścigowego właśnie na rzecz Hiszpana.