- Jules nadal jest w śpiączce. Nic nowego nie jesteśmy teraz w stanie przekazać - powiedział Philippe Bianchi w rozmowie z włoską La Gazzetta dello Sport. - Tak długo jak się nie wybudzi, to nadal jedyną rzeczą, jaką możemy teraz zrobić, to czekać. Potrzeba cierpliwości, dużo cierpliwości - dodał.
[ad=rectangle]
Ojciec Julesa Bianchiego przyznał także, że jego rodzina ciągle żyje w dużym stresie. - W każdej chwili możemy odebrać telefon ze szpitala ze straszną wiadomością. Musimy byś silni, tak jak Jules. Aktualnie lekarze nie są w stanie nic powiedzieć. Może się obudzić, albo nie, jednak wydaje mi się, że nie walczy on tak długo bez powodu.
Już w najbliższy weekend rusza sezon Formuły 1. - Co można powiedzieć? - pyta Philippe Bianchi. - "Show must go", trzeba to zaakceptować, takie jest życie - dodał. Ojciec kierowcy oświadczył także, że jego rodzina nie jest gotowa, aby zamknąć rozdział z torem Suzuka, nawet jeśli FIA zakończyła śledztwo.
- Nadal nie wiemy, co będziemy robić, ale na pewno nie był to normalny wyścig. Wynajęliśmy adwokata i jeśli znajdziemy odpowiedzialne osoby za ten wypadek, to będą musiały zapłacić za błędy - zakończył.