Włoska prasa poinformowała, że Fernando Alonso zdecydował się pójść za głosem lekarzy, który odradzili mu start w Melbourne, gdyż istniały obawy, że 33-latek nie otrzymać ani centa od swojego ubezpieczyciela, jeśli na miejscu w Australii okazałoby się, że nie jest gotowy do startu w wyścigu. [ad=rectangle]
- Kontrakt z zespołem zawiera klauzulę, która wymaga od kierowcy, aby ten był w odpowiedniej kondycji fizycznej - donosi Luigi Perna dziennikarz La Gazzetta dello Sport.
Alonso postanowił wspólnie z zespołem o wycofaniu ze startu w Melbourne i powrocie na tor dopiero w Malezji. Ubezpieczyciel Hiszpana wyliczył na podstawie jego rocznej pensji, szacowanej na ok. 34 miliony euro, że z tytułu wypadku podczas testów w Barcelonie otrzyma ok. 1,8 miliona euro. Gdyby okazało się, że do kraksy doszło z winy zespołu (awaria bolidu), to całą kwotę musiałby pokryć McLaren.
W międzyczasie menedżer Alonso, Luis Garcia-Abad potwierdził, że były kierowca Ferrari w 100 procentach pojawi się w kolejnym wyścigu. - Fernando pojedzie w Malezji. Czuje się dobrze i obowiązkowe testy medyczne FIA będą tylko formalnością - stwierdził Abad.