Podczas zawodów w Austrii w padoku Formuły 1 aż huczy od plotek na temat przyszłości Red Bulla w Formule 1. Właściciele toru w Spielbergu mają już dość ciągłych problemów z jednostką napędową Renault. [ad=rectangle]
Kilka dni temu doradca stajni z Milton Keynes, Helmut Marko poinformował, iż alternatywą dla Red Bulla na sezon 2016 jest zakup silników od Ferrari. Stanowczo zaprzeczył temu właściciel zespołu i marki Dietrich Mateschitz.
- Jeśli chodzi o 2016, to nie mamy żadnej alternatywny oprócz Renault - powiedział Austriak. - Stając się klienckim zespołem nigdy nie będzie się w stanie dorównać fabrycznej ekipie, która dostarcza ci silniki. Nie masz żadnych szans na zdobycie tytułu mistrza świata - upierał się.
Mimo komentarza samego właściciela, Marko potwierdza, że oferta Ferrari leży na jego stole. Sprawą miał się zainteresować sam prezes włoskiego giganta, Sergio Marchionne.
- Red Bull z pewnością nie zostanie jednym z klientów Ferrari - zapewnił w Spielbergu szef teamu Red Bulla Christian Horner. - Według mnie to mało prawdopodobne, aby kliencki zespół miał szansę przebić się na sam szczyt, ponieważ zawsze dostaniesz silnik w gorszej specyfikacji - dodał.
Red Bull zaprzecza przejściu na silniki Ferrari
Szef zespołu Red Bull Racing, Christian Horner ostatecznie wykluczył możliwość zakupu przez jego stajnię jednostek napędowych z sygnaturą włoskiego producenta.