Kimi Raikkonen ukończył Grand Prix Włoch na piątej pozycji po wielkim powrocie z końca stawki, wskutek bardzo złego startu do wyścigu. Fin zapytany w Singapurze o to czy Ferrari wykonało dodatkową pracę w celu rozwiązania problemu z Monzy, odparł: - Nie musieliśmy właściwie nic zmieniać.
- To był drobny problem, który miał ogromne konsekwencje. Wszystkie czynności wykonywaliśmy podobnie jak w przeszłości, lecz tym razem coś poszło nie tak - dodał.
Fin przyznał jednak, że wciąż nie ma jasnego obrazu na temat tego, co doprowadziło do fatalnej straty drugiej pozycji na starcie. - Mieliśmy uruchomiony system anti-stall (zapobiegający zgaśnięciu silnika) i wydaje mi się, że wykonałem wszystkie czynności jak należy. Być może drugie sprzęgło albo mój palec były ustawione w złej pozycji - dodał.
- To rozczarowuję, kiedy po 200 metrach lądujesz na ostatnim miejscu. Wtedy piąte miejsce na mecie nie wygląda tak źle - podsumował.