Jarosław Wierczuk: Rosberg się umacnia (felieton)

Nico Rosberg w GP Bahrajnu po raz drugi w tym sezonie zdołał wygrać wyścig. Dzięki temu notuje już passę pięciu zwycięstw z rzędu.

 Redakcja
Redakcja
PAP/EPA

Formuła 1 po raz kolejny zaczyna sezon od kontrowersji. Najczęściej wynikają one wprost ze zmian regulaminowych. Brakuje jedności nie tylko pomiędzy kibicami, a przedstawicielami F1, ale w samym sporcie jest nieustannie bardzo gorąco. Każda strona ma swoje zdanie i w efekcie panuje ogólny chaos. FIA próbuje narzucać kurs w sposób autorytarny, ale charakter niektórych decyzji już sam w sobie zapowiada wątpliwości. Pojawiały się one zarówno w temacie konstrukcji jednostek napędowych, ich dźwięku, ograniczeń aerodynamicznych, opon, czy planowanych zmian na przyszły sezon.

Tym razem kontrowersyjny okazał się pomysł nowych kwalifikacji. Pisałem o tym po Grand Prix Australii, zaskakujące jest jednak niezdecydowanie FIA w ciągu ostatnich dwóch tygodni, jak również w trakcie samego weekendu w Bahrajnie. Nie tylko nie było żadnego jednolitego przekazu, ale pojawiały się informacje sprzeczne. Jednego dnia nowe przepisy miały zostać cofnięte już od kolejnego wyścigu, aby za kilka dni poinformować, że pełne odrzucenie nowych kwalifikacji byłoby złe dla sportu, oznaczałoby dla F1 pozostawanie w tym samym miejscu.
Ośrodek decyzyjny F1 robi wrażenie nie do końca kompetentnego i podatnego na wpływy niemal ze wszystkich stron. Problem kwalifikacji jest tego doskonałym przykładem. Bezpośrednio po GP Australii, na skutek bardzo ostrej krytyki podjęto decyzję o powrocie do wersji 2015. Jednak już kilka dni po ostatnim wyścigu te ustalenia zostały zmienione. W efekcie, jak na razie mamy swoistą wersję przejściową. Ani dla sportu, ani dla kibiców nie jest to satysfakcjonujący sposób wprowadzania zmian. Po raz kolejny, tak jak np. dwa lata temu z oponami F1 nie jest w stanie uniknąć krytyki podejmowanych decyzji, a przecież wydaje się, że do sukcesu nowego formatu kwalifikacji wcale nie brakowało wiele. Największe niezadowolenie wzbudzała naturalnie ostatnia odsłona czasówki.
Sebastian Vettel miał zagrozić w ten weekend duetowi Mercedesa Sebastian Vettel miał zagrozić w ten weekend duetowi Mercedesa
W trakcie finałowych kilku minut na torze nie było ani jednego samochodu. Biorąc pod uwagę fakt, że właśnie ta ostatnia faza kwalifikacji ma decydować o pole position i powinna być zatem najbardziej emocjonująca wystarczyłoby dać najszybszym ośmiu zawodnikom po dwa komplety opon do wykorzystania w Q3. Strategia i priorytety kierowców w sposób naturalny przesunęłyby się z oszczędności ogumienia na ostrą walkę o optymalny czas. Tak więc, moim zdaniem nie chodzi o to, aby całą tą nową koncepcję wyrzucać na początku sezonu do kosza, co dla wizerunku F1 byłoby rzeczywiście nie do końca pozytywne, ale dopracować szczegóły w ramach nowych przepisów.

Bez względu jednak na stan zapisów regulaminowych czołówka w sobotę wyglądała bardzo podobnie jak przed dwoma tygodniami. Mercedes jest wyraźnie najszybszy, chociaż należy zwrócić uwagę na bardzo niewielkie różnice pomiędzy Rosbergiem, a Hamiltonem. Z kolei Ferrari jest na pewnym, drugim miejscu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×