Renault przed powrotem do Formuły 1 z fabrycznym zespołem zapowiedziało, że potrzebuje co najmniej trzech lat by dogonić czołówkę. Po ostatnich poprawkach silnika, Red Bull Racing pokazał jednak, że silniki francuskiej stajni już dziś stoją na niezłym poziomie, a deficyt Renault leży głównie w samochodzie.
Zespół po sześciu wyścigach ma na koncie ledwie 6 punktów i wyprzedza tylko najsłabsze ekipy Saubera i Manora. Kluczowe wydaje się więc pytanie czy dalszy rozwój tegorocznego samochodu ma sens, wobec planowanej rewolucji technicznej od 2017.
- Jeśli spojrzymy na podwozie, to rzeczywiście mamy powód, by dalej się nie rozwijać i skupić na 2017 - stwierdził ambasador Renault, Alain Prost.
- Mamy jednak równie dobre powody, by dalej poprawiać tegoroczny bolid (...) Kiedy mówimy o motywacji zespołu, to walka z tyłu stawki nie jest zbyt zachęcająca. Dlatego zaprzestanie rozwoju obecnego samochodu jest trudną decyzją.
- Renault wie, że ma na jej podjęcie maksymalnie 2-3 miesiące - dodał Prost.
ZOBACZ WIDEO Jedyny tor, którego nie poznał. Piotr Protasiewicz jedzie w nieznane