Niebezpieczna sytuacja podczas wyścigu o GP Singapuru

PAP/EPA
PAP/EPA

Pędzące 300 km/h bolidy, a dwa metry obok uciekający w popłochu porządkowy - taką niebezpieczną scenę podczas niedzielnego wyścigu o GP Singapuru uchwyciły kamery. Na szczęście mężczyźnie nic się nie stało, ale FIA postanowiła zbadać sprawę.

- To nie było zbyt przyjemne doświadczenie. Jechałem 300 km/h i zobaczyłem przed sobą człowieka. Pojechałem w tym miejscu bardzo bezpiecznie przez co straciłem sporo czasu - relacjonował Nico Rosberg, który wygrał GP Singapuru i wrócił na pozycję lidera w klasyfikacji mistrzostw.

Porządkowy nie zdążył opuścić toru po neutralizacji wyścigu. Zaraz po starcie bolid Nico Hulkenberga rozbił się o bandy, na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, a porządkowi ruszyli oczyścić tor z rozsypanych fragmentów samochodu. Neutralizacji zakończyła się wraz z drugim okrążeniem i kierowcy wznowili ściganie, ale na prostej startowej okazało się, że jeden z porządkowych nadal znajduje się na torze. Bolidy jeden po drugim mijały mężczyznę przy prędkości około 300 km/h.

To nie pierwszy raz, kiedy w trakcie wyścigu w Singapurze dochodzi do niebezpiecznej sytuacji. Rok temu kibic wtargnął na tor, aby zrobić zdjęcie przejeżdżającym bolidom.

Wówczas mężczyzna został aresztowany i ukarany wysoką grzywną, teraz sprawą zajmie się FIA. Procedura Federacji zakłada, że wyścig może zostać wznowiony tylko w przypadku, gdy kontrola zawodów wyda komunikat "czystego toru" i stwierdzi, że żadne fragmenty bolidu lub ludzie nie znajdują się już na trasie. Procedura została złamana i FIA chce znać tego przyczyny. "Traktujemy to bardzo poważnie. Chcemy mieć pewność, że podobne sytuacje nie zdarzą się w przyszłości" - oświadczyła Federacja.

Szef Mercedesa Toto Wolff przyznał, że niebezpieczne zdarzenie z niedzieli mogło wynikać z nacisków zespołów na kontrolę wyścigu, aby zawody były wznawiane jak najszybciej. - Wydaje mi się, że musimy dać większa swobodę kontroli wyścigu, ponieważ restart nastąpił bardzo szybko, na co nalegaliśmy. Cieszę się, że nikt nie ucierpiał - powiedział Wolff.

ZOBACZ WIDEO Tak Kajto jechał po drugi z rzędu tytuł

Komentarze (0)