Donald Trump zaszkodził Formule 1

Objęcie rządów w Stanach Zjednoczonych przez Donalda Trumpa ma wpływ na światową gospodarkę. Wyniki wyborów prezydenckich w USA odbiją się czkawką w Formule 1. Wszystko za sprawą rosnącego kursu dolara.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
PAP/EPA / VALDRIN XHEMAJ

W tym tygodniu rząd Katalonii zatwierdził pomoc w zorganizowaniu wyścigu Formuły 1 na torze Catalunya w Montmelo pod Barceloną. Wydatki na tę imprezę wstępnie oszacowano na kwotę 23,8 mln euro. Jest to minimalny wzrost - organizacja tegorocznego wyścigu kosztowała 22,3 mln euro.

Rząd Katalonii popiera organizację wyścigu F1, a to oznacza, że zgadza się na pokrycie ewentualnej straty, jeśli zarządcy toru Catalunya nie będą w stanie zbilansować budżetu imprezy. Od momentu wybuchu kryzysu ekonomicznego, dochodzi do tego niemal co sezon. W tym roku rządzący Katalonią musieli zasypać dziurę budżetową o wysokości 7,5 mln euro, rok wcześniej dołożyli działaczom 2,5 mln euro.

Być może rząd w Katalonii nie musiałby dokładać dodatkowych pieniędzy do imprezy, gdyby nie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. W ostatnich tygodniach kurs dolara poszybował w górę i jest na najwyższym poziomie od czternastu lat (0,9371 dolara za jedno euro). To właśnie w amerykańskiej walucie zawierane są kontrakty na organizację wyścigów F1. Osłabienie euro oznacza, że organizatorzy wszystkich europejskich Grand Prix będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni.

Na przykładzie wyścigu w Katalonii, szacowany w tym momencie koszt organizacji wyścigu w sezonie 2017 to 23,8 mln euro, czyli 22,32 mln dolarów. Jeszcze dwa miesiące temu, gdy dolar był tańszy, ta sama kwota w euro odpowiadała równowartości 21,17 mln USD. W ciągu kilkudziesięciu dni koszty zorganizowania F1 pod Barceloną wzrosły o ponad milion euro (ok. 5,5 proc.). Biorąc pod uwagę trend i dalsze umacnianie się amerykańskiej waluty, niewykluczone, że kataloński rząd będzie musiał zmienić swoje założenia i dołożyć jeszcze większą kwotę do wyścigu F1.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera
Katalończycy nie mają jednak wyboru. Jak wynika z badań magazynu "ARA" i jednego z właścicieli obiektu Catalunya - firmy RACC, organizacja wyścigu Formuły 1 generuje co roku przychód na poziomie ponad 300 mln euro. Na zawody zjeżdżają kibice z całej Europy, a to oznacza zarobek dla hoteli, taksówkarzy i innych firm w stolicy Katalonii.

Na niekorzyść katalońskiego rządu wpływa również fakt, że wraz z każdym "dosypaniem" pieniędzy do budżetu wyścigu F1, kontroluje on coraz większy procent spółki zarządzającej torem Catalunya. Po tym jak ostatnio włodarze Katalonii musieli dołożyć do organizacji 7,5 mln euro, stali się właścicielami aż 76,4 proc. akcji. Kolejny akcjonariusz, firma Avancsa, wcześniej miała ledwie 20 proc. akcji obiektu w Montmelo, a teraz jej udział zmalał. RACC, kolejna ze spółek, miała 15,7 proc. kapitału. Udziały w torze posiada również miasto Montmelo, do którego należało 7,9 proc. akcji.

Wykorzystano dane z magazynu "ARA".

Łukasz Kuczera

 

Czy rosnący kurs dolara wpłynie negatywnie na organizowanie wyścigów F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×