Od przyszłego sezonu bolidy Toro Rosso będą ponownie zasilane jednostkami napędowymi Renault, tymi samymi, które trafią do samochodów głównego teamu Red Bulla. To oraz fakt, że zespoły zmierzą się w pojedynkę z nowymi przepisami, zdaniem Jamesa Key'a stanowi wielką szansę dla Toro Rosso.
- Jest zbyt wiele niewiadomych przed sezonem 2017 - uważa główny inżynier stajni z Faenzy. - A przez to bliska współpraca, taka jak chociażby między Hass i Ferrari, będzie mało prawdopodobna. Być może zmieni się to dopiero w 2018.
Według Key'a, nowy regulamin wymusi na zespołach takich jak Red Bull, podzielenie obowiązków między główny team i siostrzaną stajnię, by lepiej rozwijać swoje bolidy.
- Będziemy mogli połączyć nasze zasoby dla lepszego efektu synergii w najważniejszych obszarach - silnika, skrzyni biegów czy zawieszenia. Oba zespoły będą szukały wszelkich możliwych rozwiązań.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje
- Problem z nowymi przepisami polega na tym, że nie będzie czasu do ich wspólnej analizy, bo trzeba będzie przejść przez cały proces projektowania. W 2017 roku będzie więc niewiele synergii między nami - mówił Key.
Praca na własny rachunek może przynieść zupełnie różne wyniki każdego z teamów, a sytuacja może wrócić do normy dopiero w 2018. - Jeśli utrzyma się regulamin, to będzie łatwiej podzielić się sprawdzonymi projektami - podkreślił.