Problemy z elektroniką doprowadziły do kolejnej wymiany jednostki napędowej w bolidzie McLarena, już w pierwszym dniu drugiej tury testów w Barcelonie.
Brytyjski zespół stracił przez to wiele cennego czasu, podobnie jak w ubiegłym tygodniu, gdy odnotował jeden z najgorszych przebiegów po czterech dniach testów, także z powodu problemów z silnikiem.
Świadoma swoich problemów Honda, wciąż nie jest w stanie do końca zlokalizować przyczyn niektórych awarii. W McLarenie liczą się jednak z każdą sekundą odliczając dni do rozpoczęcia nowego sezonu oraz stracony czas na próby nowego bolidu.
Zapytany na padoku toru w Barcelonie o relacje na linii McLaren-Honda po ostatnich wydarzeniach, dyrektor wyścigowy teamu Eric Boullier odparł: - Są napięte do granic możliwości. To normalne, przecież to Formuła 1, wyścigi i musimy zaprezentować odpowiedni poziom.
ZOBACZ WIDEO Remis Bordeaux z Olympique Lyon. Polacy nie grali. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Ciśnienie jest ogromne i to naturalne, że nakładamy maksymalną presję na nasze relację z Hondą. Nie możemy wykonywać złych kroków. Musimy przygotować najlepszy bolid i to tyczy się obu stron - dodał.
Boullier zapewnił jednocześnie, że McLaren nie będzie poszkodowany względem konkurencji, jeśli Honda szybko zaradzi problemom. - Nie jesteśmy szczególnie zaniepokojeni. Naturalnie chcielibyśmy pokonać więcej okrążeń i sprawdzić więcej podzespołów. Wszystko jest w rękach Hondy. Muszą znaleźć przyczynę awarii silników i jej zaradzić. Wierzymy, że to zrobią - stwierdził Francuz.
McLaren wbrew rosnącym spekulacjom nie zamierza rezygnować z kontraktu z japońskim producentem. - Nawet o tym nie myślimy. Mamy długoterminową umowę i chcemy na niej budować przyszłość, mimo, iż teraz nie jest idealnie - podsumował Boullier.