McLaren był mistrzem Formuły 1 20 razy, biorąc pod uwagę wygraną w klasyfikacji kierowców i konstruktorów. Ekipa Rona Dennisa często była nazywana Manchesterem United Formuły 1. Jednak w ostatnich latach nadszedł kryzys, który pogłębił się po powrocie do współpracy z japońskim producentem silników - Hondą.
Nowy sezon miał być przełomowy, a bolid MCL32 miał zagrażać najlepszym. Miał - bo wszystko na to wskazuje, iż szykuje się fatalny rok dla Fernando Alonso i Stoffela Vandoorne'a. Ekipa z Woking uda się na GP Australii z najmniejszą liczbą pokonanych kilometrów podczas testów przedsezonowych. McLaren miał wykorzystać szanse w zmianach przepisach, ale szybko został sprowadzony na ziemię.
- Mamy tylko jeden problem, którym jest jednostką napędowa - powiedział Alonso. - Oprócz niezawodności, nie mamy także odpowiedniej mocy na prostej - dodał Hiszpan.
Dlatego wszystko wskazuje na to, iż sezon 2017 będzie ostatnim rokiem tej współpracy. - McLaren ma długoterminowy kontrakt z Honda, który obowiązuje aż do 2024 roku. Jednak zrozumiale jest, iż znajduje się tam odpowiednia klauzula dla obu stron. Jeśli stajnia z Woking uzna, że chce zakończyć współpracę, mogą to zrobić pod koniec roku - napisał dziennikarz Jonathan McEvoy.
- Podobnie może zrobić Honda, jeżeli uzna, iż awaryjność ich silnika spowoduje straty wizerunkowe, na które nie mogą sobie pozwolić. Jednak obie strony chcą uniknąć tego strasznego scenariusza i publicznie podkreślają wspólne zobowiązanie - zakończył McEvoy.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze