Od roku 2016, kibice F1 znów mogą usłyszeć głos Mikołaja Sokoła podczas transmisji z weekendu Grand Prix Formuły 1 dzięki stacji "Eleven Sports". W tym sezonie będzie podobnie, a swoją przygodę zacznie od GP Australii, która odbędzie się w dniach 24-26 marca. Poprosiliśmy polskiego dziennikarza, aby przybliżył, co nas czeka w sezonie 2017.
WP SportoweFakty: Wielu kibiców po testach zadaje sobie pytanie - Ferrari czy Mercedes GP?
Mikołaj Sokół: Nie tylko kibice, ale i główni bohaterowie, czyli zespoły i kierowcy, też zadają sobie pytanie o nowy układ sił w stawce. Rzeczywiście, przebieg testów jasno wskazuje, że Ferrari i Mercedes powinni być z przodu, ale niewiadomą, jak zwykle w przypadku zimowych przygotowań, pozostaje faktyczna forma tych ekip. Nad czym pracowali, z jakim zapasem paliwa jeździli, jakie były ustawienia jednostek napędowych - to sekrety każdej ekipy. Na pewno dla widowiska znacznie lepiej by było, gdyby o prymat walczyły dwie lub więcej ekip, ale czy Mercedes da się zdetronizować? Wszystkie karty zostaną odkryte dopiero w czasie pierwszego wyścigowego weekendu.
Mercedes GP dokonał słusznego wyboru, stawiając na Valtteriego Bottasa?
- Odejście Nico Rosberga postawiło zespół w niełatwej sytuacji, rynek kierowców był już właściwie ustabilizowany. "Wydobycie" Bottasa z Williamsa było najmniej kłopotliwym rozwiązaniem, jeśli chodzi o zakontraktowanych kierowców, bo najłatwiej tu było o przeprowadzenie transakcji wiązanej: Mercedes jest partnerem silnikowym Williamsa, do tego właśnie do tej ekipy przenosił się jednocześnie Paddy Lowe. Nie oznacza to jednak, że nie patrzono na stronę sportową: Bottas jest szybkim i solidnym kierowcą, znacznie bardziej doświadczonym niż juniorzy Mercedesa, Esteban Ocon i Pascal Wehrlein. Mercedes oczywiście celuje w mistrzowskie tytuły, a do walki o prymat wśród konstruktorów potrzebny jest solidnie punktujący kierowca. Na pewno ciekawie będzie przyglądać się, czy Valtteri będzie w stanie chociażby zbliżyć się do poziomu zadomowionego w ekipie Lewisa Hamiltona, czy pozostanie mu rola wiernego "numeru dwa".
Wierzy pan, że Honda poradzi sobie z problemami?
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
- Tracę wiarę, bo problemy podczas zimowych testów były naprawdę na szkolnym poziomie. Władze sportu otworzyły furtkę przed dostawcami jednostek napędowych, znosząc ograniczenia w ich rozwoju, a tymczasem Honda sama zatrzaskuje ją sobie przed nosem. Czas ucieka i konkurenci odjeżdżają pod względem mocy i niezawodności, a taki zespół jak McLaren nie może na dłuższą metę pozwolić sobie na jazdę w ogonie czy nawet środku stawki. Jak to już wielokrotnie bywało, źródłem problemów może być japońska filozofia i ich podejście: Eric Boullier powiedział zresztą wprost, że Honda musi zrozumieć kulturę F1 i zintegrować się z nią. Mocne słowa w odniesieniu do firmy, która przecież zna smak sukcesów w roli dostawcy silników - ale niestety prawdziwe.
Fernando Alonso wytrzyma w McLarenie? Sezon jeszcze nie ruszył, a Hiszpan już jest sfrustrowany słabością silnika Hondy.
- Fernando ma lekko licząc parędziesiąt milionów powodów do wytrzymywania w McLarenie - i większość zapewnia właśnie Honda, ale nie jest przecież typem zawodnika, którego zadowala tylko saldo na koncie. Czas leci i on bardzo chce zdobyć ten upragniony mistrzowski tytuł, ale jak ma to zrobić, skoro w świetle zimowych testów marzeniem będzie przejechanie całego dystansu wyścigu? Jego cierpliwość już od dawna jest na skraju wyczerpania i nie ulega wątpliwości, że wiarę w sukces operacji McLaren-Honda już stracił. Pytanie, jakie ma inne możliwości i co może zrobić? Po tym sezonie będą wolne miejsca w paru czołowych zespołach, ale każdy z nich ma swojego lidera. Nie wiadomo też, jak dalej potoczy się współpraca McLarena i Hondy. Nawet jeśli dojdzie do głośnego rozwodu, to jedyną opcją pozostanie status klienta Mercedesa. Warto pamiętać, że o ile fabryczna ekipa Mercedesa nie wygrała wszystkich wyścigów przez trzy sezony dominacji, o tyle pozostałe zwycięstwa zawsze padały łupem Ferrari lub Red Bulla, nigdy ich klienta.
Zauważymy w sezonie brak Manora? Czy lepiej byłoby dla rywalizacji, gdyby stawka liczyła więcej zespołów?
- Ja na pewno zauważę, bo nawet małe zespoły zawsze wzbogacają Formułę 1, dla wielu kierowców mogą być pierwszym przyczółkiem w mistrzostwach świata i odskocznią do wielkiej kariery. Manor i jego poprzednie wcielenia były furtką do F1 dla Pascala Wehrleina, Estebana Ocona czy nieodżałowanego Jules'a Bianchiego, Daniel Ricciardo debiutował w zamykającym stawkę HRT, a Fernando Alonso w Minardi. Pamiętajmy też, że zawsze ktoś musi być ostatni, a bez malutkich ekip stawkę zamykałby np. McLaren czy Renault. Obecne dziesięć zespołów to dla mnie absolutne minimum. Stawka powinna być bardziej liczna i miejmy nadzieję, że w nowej rzeczywistości komercyjnej F1 postara się o to, by pojawiło się więcej zespołów.
Lance Stroll to kolejny młody kierowca debiutujący w F1. Jednak pieniądze nie zawsze idą w parze z talentem. Wypali w Williamsie czy raczej okaże się klapą?
- Początki nie były udane, bo mimo doskonałego i wyjątkowego jak na obecne czasy przygotowania za kierownicą (Stroll bardzo dużo testował dwuletnim Williamsem - przyp. red.), Kanadyjczykowi przytrafiły się kosztowne dla zespołu wpadki. Nie mam tu na myśli wyłącznie kosztów finansowych, ale przede wszystkim straty czasowe podczas pierwszej tury testów. Druga sesja poszła już znacznie lepiej, ale z oceną potencjału 18-latka wypada się jeszcze wstrzymać. Nie zapominajmy też, kto jest ostatnim jak do tej pory autorem zwycięstwa w Grand Prix dla Williamsa. To Pastor Maldonado, z którego kibice często szydzili z powodu jego różnych wypadków i faktu, że miejsce w F1 zawdzięcza przede wszystkim sponsorom.
Felipe Massa dobrze zrobił, wznawiając karierę zaledwie kilka tygodni po jej zakończeniu?
- Ciągnie wilka do lasu, zresztą odejście Felipe nie było wyłącznie jego decyzją. Williams potrzebował sponsorów Lance'a Strolla, więc trzeba było zrobić dla niego miejsce. Zimowe testy pokazały, że Brazylijczyk świetnie się czuje w nowym samochodzie i kto wie, może jeszcze zobaczymy go na podium?
Red Bull może okazać się "czarnym koniem" sezonu? Na testach nie pokazali wszystkiego, a Adrian Newey zapewne ma niejednego asa w rękawie.
- Red Bull faktycznie sprawił niespodziankę podczas testów. Nie tyle za sprawą czasów okrążeń, bo im nie warto szczególnie uważnie się przyglądać, ale z powodu względnej prostoty aerodynamicznej samochodu. Model RB13 na tle konstrukcji Mercedesa i Ferrari wyglądał dość ubogo, ale wiadomo, że ekipa z Milton Keynes potrafi agresywnie rozwijać auto i prędzej czy później zobaczymy to gołym okiem. Kierowcy twierdzą, że dopiero w dalszej części sezonu będą w stanie walczyć o zwycięstwa, ale w przypadku tej ekipy jest to nie tylko kwestia samego nadwozia, ale także jednostki napędowej Renault. Oczywiście dobrze by było, gdyby w czołówce walczyło jak najwięcej zespołów, zwłaszcza z kierowcami takiej klasy jak Daniel Ricciardo i Max Verstappen.
Wróćmy do ostatnio głośnego tematu w Polsce - testy Roberta Kubicy w bolidzie. Jest jakiś cień szansy, że taka jazda odbędzie się w tym roku?
- To delikatna kwestia. Spekulacje nie mają większego sensu, wszystko leży w gestii zainteresowanych stron. Na pewno taki test byłby wielkim wydarzeniem dla całego wyścigowego świata, nie tylko dla polskich kibiców.
Sporo kontrowersji budzi "płetwa rekina". Dlaczego? Aż tak szpeci tegoroczne bolidy?
- O gustach podobno się nie dyskutuje. Sporo zależy od odpowiedniego projektu graficznego, ale generalnie duża, płaska powierzchnia chyba jednak psuje bardzo dynamiczną sylwetkę nowych samochodów. Nie jest to jednak szczególnie ważna kwestia, istotne będą emocje na torze. Chciałbym, żeby temat "płetwy rekina" byłby największym problemem Formuły 1...
To będzie pierwszy sezon pod wodzą Liberty Media. Fani powinni odczuć dużą zmianę?
- Już odczuwają, bo w czasie testów zezwolono zespołom i kierowcom na publikowanie krótkich filmików z padoku i alei serwisowej, co za czasów poprzednich rządów komercyjnych było nie do pomyślenia. Szykowane są kolejne zmiany i dobrze, że Formuła 1 stara się nadążyć za zmianami w świecie mediów i że zdaje się nie podejmować pochopnych decyzji, działając na korzyść przyszłości sportu.
Jak typuje Mikołaj Sokół? Grand Prix Australii padnie łupem…?
- Stawiam na Lewisa Hamiltona, ale mam nadzieję, że nie będzie to dla niego spacerek.
Rozmawiał Andrzej Prochota