- Chcę wygrywać, jestem w Formule 1 po to, aby odnosić zwycięstwa - mówił w trakcie trzeciego tegorocznego weekendu F1 w Bahrajnie Fernando Alonso. - Uważam, że jestem w tej chwili w najlepszym momencie swojej kariery, dlatego cel na przyszły rok może być tylko jeden: walka o mistrzostwo świata - koniec bycia piątym czy szóstym - podkreślił.
Deklaracja Alonso może być odczytana jako jasny sygnał, że Hiszpan po zakończeniu obecnego sezonu będzie chciał drugi raz w karierze opuścić ekipę McLarena, po tym jak wrócił do zespołu w 2015 roku w nadziei na powrót do czołówki po ponownym aliansie Mclarena z Hondą.
Po kolejnym fatalnym początku kampanii w wykonaniu brytyjsko-japońskiego duetu, cierpliwość Alonso zaczyna się kończyć. Co więcej, podczas kwalifikacji w Bahrajnie Hiszpan był ofiarą trzeciej w tym roku awarii jednostki napędowej Hondy.
W prasie pojawia się coraz więcej spekulacji, że w kolejnym sezonie Alonso zasili jedną z trzech ekip: Mercedesa, Ferrari lub Renault. Francuzi mają marne szanse skusić zawodnika perspektywą walki o tytuł. W Ferrari wciąż pamiętają fatalne rozstanie z kierowcą w 2014 roku.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
Jedynym zespołem, który na chwilę obecną nie zamyka drzwi przed Alonso może być Mercedes. Dla pochodzącego z Oviedo kierowcy to idealny scenariusz, w którym wsiada do kokpitu najszybszego obecnie bolidu. Na straconej pozycji nie musi być McLaren. Choć deklaracja Alonso jest dość jednoznaczna, to pozycję stajni z Woking w negocjacjach może zmienić zapowiedziany start 35-latka w Indianapolis 500.
- Jeśli chce być najlepszym kierowcą w historii, to mam dwie opcje: zdobyć osiem tytułów mistrza świata w F1 i pobić rekord Schumachera - co raczej mi się nie uda, lub pokazać, że potrafię wygrywać w innych seriach, na różnych etapach mojej kariery i za kierownicą każdego samochodu - przyznał Alonso.
McLaren udzielając swojemu zawodnikowi zgody na start w Indianapolis i opuszczenie GP Monako - wyścigu w którym zespół może mieć największe szanse na dobry rezultat - sprawił, że Alonso w dłuższej perspektywie może zostać w Woking, rywalizować dalej w Formule 1 i mieć okazję sprawdzenia się w innych kategoriach.
Według różnych źródeł start w Indianapolis nie był jedyną opcją dla Hiszpana. Na start za Atlantykiem miał namówić zawodnika szef McLarena, Zak Brown, gdy w tym samym czasie dyrektor teamu Eric Boullier chciał, by sprawdził się on w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans, nie kolidującym z żadnym Grand Prix.
Wygrywając w Indianapolis Fernando Alonso będzie miał w dorobku dwa skalpy z tzw. potrójnej korony motosportu - GP Monako, Indianapolis 500, 24h Le Mans. W historii sportu dokonał tego tylko Graham Hill.
Dla Alonso priorytetem jest jednak Formuła 1. Wokół całego zamieszania związanego z jego występem w Ameryce, 35-latek w żadnym wypadku nie zamierza rezygnować z F1 na rzecz innej kategorii. - Nigdzie nie znajdę takiego wyzwania jakim jest Formuła 1. Wybór jest dla mnie prosty: F1 lub nic innego - podkreślił.