O problemach z prawem Vijaya Mallyi wiadomo od dawna. Już w 2012 roku wydano nakaz aresztowania 61-latka, kiedy to wypisał on czek bez pokrycia na kwotę 2 milionów dolarów. Sprawę udało się wyjaśnić po kilku tygodniach i Mallya z powrotem zaczął się pojawiać na wyścigach Formuły 1.
Mallya w kolejne kłopoty wpakował się w 2016 roku, gdy na jaw wyszło, że ma ogromne długi. Sąd w Indiach domagał się wyjaśnień od szefa Force India i po raz kolejny zażądał jego aresztowania i ekstradycji. W lipcu 2016 roku Mallya pojawił się jednak na torze Silverstone w trakcie wyścigu F1. - Skłamałbym mówiąc, że za tym nie tęskniłem. Cieszę się każdą chwilą. Kocham wyścigi, jestem ich pasjonatem, to dlatego kupiłem zespół w Formule 1 - mówił wtedy.
Problemy finansowe Mallyi mają źródło w bankructwie jego linii lotniczych Kingfisher. Jego zadłużenie względem różnych podmiotów, głównie banków, szacuje się na miliard dolarów. Co więcej, akcje zespołu Force India były zabezpieczeniem jednego z kredytów hinduskiego biznesmena. Żyrantem tego kredyt był koncern Diageo, który sponsorował ekipę Mallyi. W efekcie Diageo musiał spłacić 135 mln dolarów długu Mallyi.
- Oficerowie jednostki ekstradycyjnej Policji, w wyniku akcji, do której doszło o poranku 18 kwietnia, dokonali zatrzymania mężczyzny na podstawie nakazu ekstradycyjnego. Vijay Mallya, lat 61, został aresztowany w imieniu organów indyjskich w związku z oskarżeniami o nadużycia finansowe. Został już przetransportowany na posterunek Policji w Londynie - głosi komunikat.
Sam Mallya zdążył skomentować swoje zatrzymanie na Twitterze. - Zwykły indyjski szum medialny. Proces dotyczący ekstradycji rozpocznie się dzisiaj (we wtorek - dop. aut.), tak zakładam - napisał.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze