Napięta atmosfera w Red Bull Racing. "Porozmawiam sobie z Verstappenem w cztery oczy"

PAP/EPA / TRACEY NEARMY
PAP/EPA / TRACEY NEARMY

Wyścig o Grand Prix Węgier nie ułożył się po myśli ekipy Red Bull Racing. Już na pierwszym okrążeniu Max Verstappen zderzył się z Danielem Ricciardo. Australijczyk odpadł przez to z rywalizacji, a Holender otrzymał karę.

Start do wyścigu o Grand Prix Węgier ułożył się po myśli Maxa Verstappena i Daniela Ricciardo. Obaj kierowcy Red Bull Racing już na pierwszych metrach uporali się z Lewisem Hamiltonem, ale ich zacięta walka o czwartą pozycję doprowadziła do kolizji w zakręcie numer dwa.

Uszkodzenia w samochodzie Ricciardo okazało się na tyle poważne, że Australijczyk odpadł z dalszej rywalizacji, a na torze musiał pojawić się samochód bezpieczeństwa. - Start nie był zły. Dobrze wyjechałem z pierwszego zakrętu. Zobaczyłem Bottasa przede mną i miałem sporo miejsca na zewnętrznej. Myślałem, że to dobry tor do jazdy i obronienia pozycji. Nagle zostałem jednak uderzony, choć nie wiedziałem przez kogo. Zakładałem, że to Max, bo chwilę wcześniej to on był za moimi plecami - mówił Ricciardo po wyścigu.

Australijski kierowca nie ukrywał rozczarowania, gdyż do kolizji spowodował jego kolega z zespołu. - To frustrujące. Nasz samochód był dobrze przygotowany. Mieliśmy szansę na dobry wynik, nawet walkę o podium. Omówimy ten incydent jeszcze wieczorem. Do tego porozmawiam sobie z Maxem w cztery oczy - zapowiedział 28-latek.

Verstappen za swoje zachowanie otrzymał 10 sekund kary. To pozbawiło go szans na wywalczenie miejsca na podium na Hungaroringu. Holender dojechał do mety na piątej pozycji. - Ten incydent miał swój początek w pierwszym zakręcie. Start był dobry, ale potem pojechałem za szeroko i straciłem trochę prędkości. W efekcie w drugim zakręcie byłem blisko Daniela. Hamowałem głęboko, straciłem siłę docisku, zamknąłem przedną oponę. W tym momencie stałem się już tylko pasażerem, a nie kierowcą. Nie panowałem nad pojazdem - ocenił 19-latek.

Holenderski kierowca zapewnia, że przeprosił kolegę z ekipy za niedzielny incydent. - Starałem się uniknąć kontaktu, ale nie było to możliwe. Nigdy moim celem nie jest uderzenie w innego kierowcę, a szczególnie kolegę z drużyny. Tym bardziej, że mam świetne relacje z Danielem. To nie jest fajne i przeprosiłem go za to. Przepraszam też ekipę, bo mogliśmy zdobyć na Węgrzech więcej punktów. Na pewno porozmawiam jeszcze z Danielem prywatnie o tej sytuacji i sobie poradzimy z tym - dodał Verstappen.

Niezadowolenia po wyścigu nie ukrywał Christian Horner. Szef zespołu z Milton Keynes zdaje sobie sprawę z tego, że Red Bull Racing mógł na Węgrzech stanąć na podium. - Max nie tylko wyeliminował kolegę z zespołu, ale też sam dostał 10 sekund kary. To frustrujące. Mieliśmy konkurencyjny samochód w tych warunkach i mieliśmy szansę na dobry wynik. Tym bardziej, że pomimo kary Verstappen był piąty. Jego tempo pokazało, że mieliśmy szansę na podium. Podarowaliśmy je jednak za darmo naszym rywalom - podsumował Brytyjczyk.

ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: wiele się nauczyłem na Rajdzie Polski

Komentarze (0)