Duet Mercedesa w trakcie wyścigu na Węgrzech zmienił się pozycjami, by umożliwić Lewisowi Hamiltonowi próbę pogoni za uciekającym Ferrari. Valtteri Bottas dostał jednak zapewnienie przez radio, że Brytyjczyk odda mu pozycję, jeśli nie uda się mu wyprzedzić rywali.
Ostatecznie Hamilton przepuścił przed siebie Bottasa na ostatnich metrach wyścigu, ryzykując wiele z powodu nacierającego za Finem Maxa Verstappena. Jeszcze istotniejsza była utrata trzech punktów za niższą lokatę, przez co Sebastian Vettel mógł powiększyć dystans nad Hamiltonem w klasyfikacji MŚ.
- Mam nadzieję, że to w jaki sposób pojechałem w tym wyścigu, pokazuje, że potrafię być zespołowym graczem i człowiekiem honoru - powiedział Hamilton. - Musiałem zwolnić pod koniec aż o siedem sekund, co nie było łatwe, a dodatkowo obawiałem się utraty miejsca na rzecz Verstappena.
- Chciałbym w końcowym rozrachunku nie stracić mistrzostwa różnicą trzech lub mniej punktów - dodał trzykrotny czempion F1.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Chuchała: Tempo godne mistrzostw świata (WIDEO)
Zdaniem Hamiltona, nerwowa atmosfera w końcówce była efektem problemów radiowych Mercedesa. Kierowca nie miał bowiem kontaktu z zespołem, a jak sam przyznaje mógł wcześniej zmienić się pozycjami, by gonić za Ferrari lub spróbować innej strategii.
- Miałem naprawdę dobre tempo, ale nie mogłem poprosić zespołu, by pozwolili mi wyprzedzić Valtteriego. Może gdybym jechał za Ferrari 5 lub 10 okrążeń dłużej, to dostałbym szansę ich zaatakowania. Niestety straciłem sporo czasu za Valtterim - tłumaczył Hamilton.
Lewis Hamilton udał się na przerwę wakacyjną w F1, między wyścigami na Węgrzech i Belgii, jako wicelider MŚ ze stratą 14 punktów do prowadzącego Sebastiana Vettela.
zaskoczył wszystkich nie dał rady wygrać -honorowo odpuścił przegrany wyscjg