W drugiej połowie wyścigu o GP Węgier, Lewis Hamilton jadąc za plecami swojego zespołowego partnera Valtteri Bottas i duetu Ferrari, poprosił o zgodę na wyprzedzenie Fina i podjęcie próby dogonienia rywali.
Brytyjczyk obiecał, że odda Bottasowi pozycję, jeśli nie uda mu się skutecznie zaatakować rywali. Wielu wątpiło w słowa Hamiltona, który walczy przecież o mistrzostwo świata. A jednak, na końcu zawodów dotrzymał obietnicy i oddał ważne punkty, by jak później powiedział "zachować honor".
- Byłem pod wrażeniem tego co zrobił, tym bardziej, że dał swojemu największemu rywalowi (Sebastianowi Vettelowi) większą przewagę. Ostatecznie walka o tytuł rozstrzygnie się między Hamiltonem i Vettelem - powiedział szef Red Bulla, Christian Horner.
Według Hornera Mercedes zachował się jednak poprawnie, ponieważ przy niedotrzymaniu słowa przez brytyjskiego kierowcę, zespół wysłałby Bottasowi jasny komunikat, że nie może już marzyć o walce o tytuł. Utrzymując go w tej wierze, Mercedes zyskuje mocno zmotywowanego kierowcę, który może napsuć wiele krwi Vettelowi.
- Z jednej strony byłem zaskoczony, że zamienili ich pozycjami, ale z drugiej byłby to cios dla Valtteriego, ponieważ praktycznie zespół przekazałby mu, że już nie walczy o mistrzostwo - uważa Horner. - Dylemat przed jakim stoi teraz Mercedes jest taki, że obecnie nie chcą faworyzować żadnego kierowcy, a pewnym momencie trzeba będzie postawić tylko na jednego konia.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: palą koszulki
Neymara. Kibice Barcy mają dość (WIDEO)