Ewentualny powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 po ponad sześciu latach przerwy działa na wyobraźnię. Nie tylko kibiców, ale też kierowców i zespołów z F1. Najlepiej pokazały to wydarzenia z ostatnich dni, których byliśmy świadkami na torze Hungaroring.
Robert Kubica pojawił się na Węgrzech w poniedziałek, choć testy miały ruszyć dopiero kolejnego dnia. Od tego momentu w mediach społecznościowych rozpoczęło się show, które miało tylko jednego bohatera. Chociaż we wtorek za kierownicą modelu R. S. 17 zasiadł Nicholas Latifi, to kibice głównie szukali informacji o 32-latku z Polski. Efekt był taki, że nazwisko Polaka znalazło się w trendach na Twitterze. Na dalszy plan zeszły wyniki testów - najszybszy czas Sebastiana Vettela czy też świetna postawa Lando Norrisa.
Trendy to opcja, która pozwala podejrzeć użytkownikowi Twittera, jakie słowa i hashtagi są najpopularniejsze w ostatnich godzinach. Można je personalizować - pod kątem lokalizacji czy też obserwowanych innych użytkowników. Kubica znalazł się na czele tej listy. Nie tylko dzięki fanom z Polski, ale też zagranicy.
- Taka sytuacja mnie kompletnie nie dziwi. Dla nas, Polaków, ten powrót ma kolosalne znaczenie, gdyż to dzięki Robertowi Kubicy większość z nas zainteresowała się Formułą 1. Ponowna możliwość kibicowania rodakowi ścigającemu się w F1 wydawała się niemożliwa. Dla pozostałych, to przede wszystkim niezwykła historia, a takie internet po prostu uwielbia - mówi Konrad Kozłowski z portalu Antyweb.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: palą koszulki
Neymara. Kibice Barcy mają dość (WIDEO)
Świetnie w trakcie testów w mediach społecznościowych czuła się też ekipa Renault. Francuzi zobaczyli jak dużym zainteresowaniem cieszy się Kubica i postanowili to wykorzystać. Tym bardziej, że testy nie były transmitowane w telewizji. Ekipa z Enstone zadbała, aby fani byli na bieżąco z postępem jazd 32-latka. Na oficjalnym Twitterze Renault ukazywały się krótkie filmiki z polskim kierowcą, zdjęcia. To tylko potęgowało efekt Kubicy na Twitterze.
Kubica w trakcie testów startował z numerem 46. Z takim samym w MotoGP od wielu lat rywalizuje Valentino Rossi. Gdy podchwycili to fani, na reakcję Renault nie trzeba było długo czekać. - Valentino, czy widzisz, kto jeździ z twoim numerem? - napisano w jednym z żartobliwych tweetów.
Renault mogło jednak wyciągnąć jeszcze więcej ze środowych testów Kubicy. Na początku Francuzi zaproponowali, aby wiadomości poświęcone Polakowi oznaczać hashtagiem #KubicaDay. Później jednak sami z niego nie korzystali. - Dzięki temu zespół mógłby w pewnym stopniu zapanować nad rozkręcającą się "Kubicomanią", ale uważam, że i bez takich działań sieć ukazuje swoją siłę. Renault nie chce nakręcać tej całej karuzeli taką decyzją, stąd może odpuścili temat hashtagu. Bo przecież nikt o powrocie Roberta do F1 oficjalnie się nie wypowiedział - dodaje Kozłowski.
Kibice od pewnego czasu debatują też o niedziałającej stronie internetowej Polaka. Trwające nad nią prace miałyby to być zapowiedzią rychłego powrotu krakowianina do F1. Nasz ekspert wskazuje jednak, że o ile strona nie działa pod adresem kubica.pl, to nadal funkcjonuje jej zagraniczna odsłona. Jednak nie jest ona aktualizowana - nadal znajdują się na niej grafiki nawiązujące do startów Kubicy w WRC.
Najlepiej środowe testy Kubicy podsumował jednak Fernando Alonso. On postanowił skorzystać z hashtagu #KubicaDay.
#KubicaDay .
— Fernando Alonso (@alo_oficial) 2 sierpnia 2017
Happy.