Od kilku tygodni trwają medialne spekulacje na temat przyszłości Carlosa Sainza. Hiszpan sam dolał oliwy do ognia, gdy na jednej z konferencji prasowych przyznał, że czwarty sezon w ekipie Toro Rosso wydaje mu się "mało prawdopodobny". Pojawiły się nawet plotki, że Sainz jeszcze w tym roku w ekipie Renault zastąpi zawodzącego Jolyona Palmera, ale szybko je zdementowano.
- Nie wiem jakie źródło miała ta plotka, że Sainz ma jeździć na Węgrzech jako kierowca Renault. To jest Formuła 1. Ludzie siedzą wokół siebie i są znudzeni. Wymyślają z tego powodu jakieś historie. Potem zaczyna się o tym rozmawiać i robi się wokół tego burza - powiedział Franz Tost, szef Toro Rosso.
Niedawno "Marca" napisała, że Sainz jest dla Renault opcją na sezon 2018. Hiszpan miałby konkurować o miejsce we francuskiej ekipie z Robertem Kubicą. Na korzyść Sainza ma działać wiek, bo ekipa z Enstone może mu zaoferować wieloletni kontrakt i rolę lidera projektu. Sainz ma jednak ważny kontrakt z Red Bullem, więc należałoby go wykupić. Wstępnie Austriacy wycenili jego wartość na 8 mln euro. - Carlos ma umowę z nami, ma umowę z Red Bullem. Jego przyszłość? Tu zdanie będzie mieć Red Bull, bo wiąże ich ważny kontrakt - dodał Tost.
Austriak jest przekonany, że w dalszej części sezonu Sainz skupi się na jak najlepszym wykonywaniu pracy dla obecnego zespołu. - Zawsze powtarzam kierowcy, że najważniejsze jest wykorzystanie pakietu, który ma do dyspozycji. Reszta przyjdzie sama, gdziekolwiek jesteś. Mamy naprawdę dobry i konkurencyjny samochód. Nasz zespół wykonuje dobrą robotę. Z Toro Rosso Carlos zawsze może być na punktowanych pozycjach - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Jaka przyszłość przed Robertem Kubicą? "To niesamowity przykład"