Tylko dwóch etatowych kierowców nie zdobyło w tym roku punktów w Formule 1. W tym mało elitarnym gronie znajdują się Jolyon Palmer oraz Marcus Ericsson. Dlatego jeszcze przed przerwą wakacyjną nie brakowało spekulacji, że Palmer straci swoje miejsce w zespole Renault. Tym bardziej, że dobrze podczas testów F1 na Węgrzech wypadł Robert Kubica.
W obronie Palmera stanęło jednak kierownictwo ekipy z Enstone. Cyril Abiteboul, szef zespołu, ciągle wierzy w brytyjskiego kierowcę i nie wyklucza nawet przedłużenia z nim kontraktu o kolejny sezon. Wszystko zależy jednak od wyników, jakie Palmer będzie uzyskiwać w kolejnych Grand Prix.
- Szczerze mówiąc, nie myślę o przyszłym roku. Skupiam się na tym sezonie. Mamy dopiero połowę wyścigów za nami, przed nami jeszcze dziewięć Grand Prix. Myślę tylko o kolejnym Grand Prix, o tym aby wypaść jak najlepiej. Miło mi, gdy słyszę słowa Cyrila. Jednak jestem w tym samym miejscu, gdzie byłem przed rokiem. Sytuacja była taka sama, a jednak nie myślałem o kolejnym sezonie, tylko o kolejnym starcie - powiedział Palmer.
W zeszłym roku Palmer zdobył w drugiej części sezonu tylko jeden punkt - dojechał do mety na dziesiątej pozycji w Malezji. Miał przy tym sporo szczęścia, bo zyskał na awarii w samochodzie Lewisa Hamiltona. To jednak wystarczyło, aby szefostwo Renault zaproponowało mu dalsze starty. - Zanotowałem dobre występy, a potem wszystko się ułożyło. Dlatego skupiam się na dziewięciu Grand Prix, które nam pozostały - dodał.
Brytyjski kierowca jest przekonany, że może powrócić do formy, którą prezentował pod koniec sezonu 2016. - Wtedy ta druga część była lepsza. Teraz muszę to powtórzyć. Wiem, że jestem w stanie tego dokonać. Muszę jechać na limicie. Skoro w zeszłym roku mi się udało , to jestem w stanie dokonać tego też w tym sezonie. Tym bardziej, że nasz samochód jest teraz lepszy - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Jaka przyszłość przed Robertem Kubicą? "To niesamowity przykład"