W ostatnich dniach w padoku Formuły 1 nasiliły się spekulacje, że Fernando Alonso celowo nie ukończył wyścigu o Grand Prix Belgii. Miał to być wyraz frustracji Hiszpana, który nie jest zadowolony z niezbyt konkurencyjnego silnika Hondy. Plotki podsyciła dodatkowo analiza Japończyków, która wykazała, że z jednostką napędową w pojeździe 36-latka wszystko jest w porządku.
Alonso odniósł się do tych spekulacji przed rozpoczęciem Grand Prix Włoch na Monzy. - Czytałem to i jestem zaskoczony tym faktem. Wydaje mi się, że ludzie zapomnieli chyba, że ścigam się tu od trzech lat. Walczę w Q1, aby w ogóle awansować do Q2. Ścigałem się też ze złamanym żebrem w Bahrajnie. Kiedy czytam takie rzeczy, to myślę, że ludzie nie koncentrują się na prawdzie, na tym co działo się na torze w Belgii - powiedział były mistrz świata.
Hiszpański kierowca podkreśla, że na torze Spa-Francorchamps miał sporo kłopotów z silnikiem w pojeździe McLaren Honda. - Miałem kilka problemów z jednostką, na trzy lub cztery okrążenia przed ostatecznym zjechaniem do alei serwisowej. To się powtarzało, niektóre czujniki zaczęły szaleć, zacząłem tracić moc. Biorąc pod uwagę te problemy, woleliśmy wycofać się z wyścigu i sprawdzić cały silnik. Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Postaramy się go wykorzystać w drugim treningu na Monzy. Jeśli problemy będą nadal występować, to go wymienimy - dodał.
36-latek we Włoszech dostał do dyspozycji nowy, ulepszony silnik. Oznacza to dla niego karę przesunięcia na polach startowych na Monzy. - Myślę, że to silnik w specyfikacji 3.7. Zapytałem rano jaka jest sytuacja. Powiedzieli mi, że nie są jeszcze zdecydowani czy będziemy używać nowego silnika w wyścigu. A przed chwilą się dowiedziałem, że jednak wymienili u mnie jednostkę napędową i w Grand Prix Włoch dostanę karę - podsumował Alonso.
ZOBACZ WIDEO: Medale dla Polski na IO w Tokio? Otylia Jędrzejczak: Mamy fajne, młode i obiecujące osoby