Alonso i Palmer podzieleni po incydencie. "Sędziowie wyskoczyli chyba na piwko"

PAP/EPA / ZSOLT CZEGLEDI / Na zdjęciu: Fernando Alonso
PAP/EPA / ZSOLT CZEGLEDI / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Fernando Alonso i Jolyon Palmer mają odmienne poglądy na swoje starcie w trakcie niedzielnego wyścigu o GP Włoch, za które karę otrzymał brytyjski kierowca Renault.

Kierowcy McLarena i Renault starli się na torze Monza walcząc zaciekle w pojedynku o dwunastą lokatę w pierwszej fazie wyścigu. Ich rywalizacja przykuła uwagę kamer ze względu na sporą determinację obu kierowców.

Atakujący Fernando Alonso wcisnął się przed Jolyona Palmera od wewnętrznej, zmuszając angielskiego kierowcę do wyjazdu poza za szykanę. Palmer zyskał przez to i wrócił na tor przed McLarenem. Sędziowie byli zgodni, że kierowca obronił miejsce niezgodnie z przepisami i powinien oddać lokatę Alonso. Nie zrobił tego za co spotkała go 5-sekundowa kara. Według Hiszpana przyznana ze sporym opóźnieniem.

- Takie sytuacje są opisane w regulaminie w bardzo jasny sposób. Jeśli zyskujesz pozycję w taki sposób, to musisz ją oddać. Nie wiem na co czekali sędziowie. Chyba wyskoczyli na piwko - żartował z przekąsem Alonso.

Doświadczony kierowca nie omieszkał jeszcze w trakcie wyścigu wbić szpilkę Palmerowi, gdy inżynier poinformował go przez radio, iż kierowca Renault musi wycofać się z zawodów przez defekt maszyny. - Karma - rzucił wówczas krótko przez radio Alonso.

ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: Mocne tempo i problemy na drugim przejeździe

- Kara jaką otrzymał była niedostateczna. Przez to, że nie oddał mi miejsca miałem kolejne problemy. Przegrzewała się skrzynia biegów, ale wszystko przez to, że musiałem spędzić za Palmerem kilka kolejnych okrążeń - opisywał Hiszpan. - Takie sytuacje powinny być oczywiste, jak w piłce nożnej, gdy dotykasz piłkę ręką w polu karnym, sędzia natychmiast gwiżdże jedenastkę - podsumował w komentarzach po zawodach kierowca McLarena.

Zupełnie odmienny pogląd na cały incydent miał Palmer, który rzecz jasna bronił się przed zarzutami Alonso, twierdząc nawet, iż sędziowie popełnili błąd karząc jego a nie Hiszpana.

- Wchodząc w zakręt byłem z przodu, a on hamował ekstremalnie późno i zmusił mnie do wyjazdu poza tor - twierdził Brytyjczyk. - Jestem pewien, że temat wróci podczas kolejnego GP, bo Fernando nie był zadowolony z tego jak się to zakończyło, ale ja o to nie dbam.

Według kierowcy Renault sytuacja do jakiej doszło między nim a Alonso była do przewidzenia, zwłaszcza, że sędziowie określili swoje podejście do podobnych incydentów po GP Belgii, podczas którego Alonso również wypychał z toru Palmera.

- Spodziewałem się, że coś takiego może się wydarzyć. W trakcie odprawy kierowców z FIA usłyszeliśmy, że gdy ktoś wchodzi od wewnętrznej, to ma prawo zwolnić swoje hamulce - tłumaczył Palmer. - Owszem na wejściu w zakręt będziesz wówczas pierwszy, ale drugi gość nie ma gdzie uciec. Musi dojść do wypadku lub wyjazdu poza tor - dodał.

Jolyon Palmer i Fernando Alonso ostatecznie wspólnie nie dokończyli wyścigu we Włoszech z powodu awarii swoich samochodów.

Komentarze (0)