Kierowca z Finlandii dostał szansę od Mercedesa dzięki niespodziewanej decyzji Nico Rosberga o zakończeniu kariery w F1. Niemiecki zespół zaoferował Finowi 12-miesięczną umowę i kilkadziesiąt dni przed jej wygaśnięciem potwierdził jej przedłużenie o kolejny rok.
W ten sposób Mercedes zostawił sobie furtkę do zatrudnienia nowego kierowcy z końcem przyszłorocznego sezonu. Bottas nie obraża się jednak na taki scenariusz i rozumie, że musi walczyć o utrzymanie posady.
- Rozumiem, że Mercedes chce zachować inne możliwości - powiedział w Singapurze Fin. - Ja jednak cieszę z tego co mam. Wiem, że muszę osiągnąć konkretne rezultaty (by tu pozostać), ale tak było od zawsze w mojej karierze. Nie jestem przyzwyczajony do innej sytuacji - dodał.
Bottas zdradził, że rozmowy na temat przedłużenia obowiązującej umowy z Mercedesem prowadził na własną rękę i udało mu się wynegocjować wyższe wynagrodzenie niż w tym roku.
ZOBACZ WIDEO Gabriela Doba o podróżach męża: Emocje? Zawsze jest trudno. Nie da się tego nauczyć
- Kontrakt jest nieco lepszy niż oryginalna umowa - powiedział. - Jeśli będę prezentował określony poziom, to nie widzę problemu, aby mieć wspólna przyszłość z Mercedesem na dłużej.
Eksperci obawiają się jednak, że Bottas będzie musiał przyjąć rolę drugiego kierowcy jako, że naturalnym liderem teamu pozostanie Lewis Hamilton. Kierowca z Finlandii zapewnia jednak, że nawet w bieżącym sezonie, mimo spore straty punktowej będzie do końca bić się o tytuł. - Dystans do prowadzącej dwójki jest dość duży - przyznał Bottas. - Prędzej czy później będę musiał zacząć lepiej punktować, by zachować szanse walki o mistrzostwo.