Już w tym roku Fernando Alonso poświęcił występ w Grand Prix Monako na rzecz Indianapolis 500. Hiszpan od dawna nie ukrywa, że jest zainteresowany zdobyciem "potrójnej korony", czyli wygraniem wyścigu F1 w Monako, Indianapolis 500 oraz 24h Le Mans.
O ile 36-latek wygrywał już na ulicach Monte Carlo w sezonach 2006-2007, o tyle jego tegoroczny występ w Indy samochodem Andretti Autosport zakończył się niepowodzeniem. Alonso nie dojechał do mety z powodu awarii silnika. W przyszłym roku Hiszpan ma wziąć sobie na celownik odniesienie sukcesu w 24h Le Mans.
- Myślę, że jest za wcześnie, aby McLaren wystąpił w 24h Le Mans w sezonie 2018. Mamy pełne ręce roboty, bo chcemy przywrócić naszą ekipę w F1 na właściwe tory. Jednak rozmawialiśmy z Fernando o tym wyścigu. Jeśli chciałby w nim wystąpić, a okoliczności będą sprzyjające, to jesteśmy na to otwarci - powiedział Zak Brown, szef McLarena.
Biorąc pod uwagę, że w 24h Le Mans hiszpański kierowca reprezentowałby barwy innej marki niż McLaren, nie mogłaby się powtórzyć sytuacja z tego roku, kiedy to Alonso opuścił wyścig F1 ze względu na start w innej serii.
- Jesteśmy bardzo blisko podpisania umowy z Fernando. Spotkaliśmy się ostatniej nocy. Jest zadowolony z kierunku, w którym podążył zespół. Musimy pamiętać, że jest jednym z najlepiej opłacanych sportowców na świecie. Jeśli chcemy go u siebie zatrzymać, to nadal musi nim pozostać - dodał Brown.
ZOBACZ WIDEO "Happy Olo" we wrześniu na ekranach. "To trochę szalony film"