Potwierdzony ledwie tydzień temu jako nowy kierowca Renault, Carlos Sainz jr. mógłby już w przyszłym tygodniu zadebiutować w nowych barwach. Sprawę blokuje jednak Jolyon Palmer.
Brytyjczyk posiada umowę z Renault ważną do końca 2017 roku. Choć ma pewność, że w momencie jej wygaśnięcia opuści zespół, to pozostałe wyścigi może wykorzystać jako promocję swojej osoby przed obliczem przyszłego pracodawcy.
Carlos Sainz mimo wszystko nie jest w stanie zadeklarować, że będzie jeździł dalej bolidem Toro Rosso podczas kolejnego wyścigu w Malezji. - Nikt nie powiedział mi wciąż, co będę robił - oświadczył na antenie hiszpańskiego radia Onda Cero.
Zawodnik potwierdził przy okazji zapis w umowie o wypożyczeniu do Renault, który daje mu możliwość powrotu do Red Bulla w 2019 roku, wyłącznie w roli kierowcy głównego teamu. W tej chwili myśli Hiszpana zaprząta jednak rozwój z nowym zespołem.
- Jestem kierowcą wypożyczonym do zespołu, który może być silniejszy w przyszłym roku - podkreślił Sainza dodając, iż jest za wcześnie, by mówić o walce o tytuły.
- Gdybym miał bolid Mercedesa lub Ferrari, to mogłoby tak być. Wydaje mi się, że większa szansa na to będzie w 2020. Szybciej jednak doczekamy trzeciego tytułu Fernando Alonso niż pierwszego Carlosa Sainza - zażartował.
ZOBACZ WIDEO Zespół Krychowiaka bliski niespodzianki. Zobacz skrót meczu WBA - Man. City [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]