Robert Kubica o tragedii Billy'ego Mongera. "Musi sam znaleźć odpowiedzi na pytania"

Billy Monger stracił obie nogi wskutek wypadku w wyścigu Formuły 4. - Billy sam musi znaleźć odpowiedzi na pewne pytania - mówi Robert Kubica, który sam przeżył fatalny wypadek na trasie rajdu samochodowego we Włoszech w 2011 roku.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica na Hungaroringu PAP/EPA / XPB Images/Press Association Ima / Na zdjęciu: Robert Kubica na Hungaroringu
Do tragedii Billy'ego Mongera doszło w połowie kwietnia na torze Donington Park. Wyścig Formuły 4 odbywał się wtedy w deszczowych warunkach przy kiepskiej widoczności. W samochodzie jadącym przez Mongerem doszło do usterki i znacząco on zwolnił. 17-latek tego nie zauważył i uderzył w niego z pełnym impetem.

Zniszczenia w pojeździe brytyjskiego kierowcy były tak duże, że służby potrzebowały dwóch godzin, aby wyciągnąć go z wraku. Monger został przewieziony do szpitala w Notingham, gdzie amputowano mu obie nogi. Jedną na wysokości kolana, drugą na wysokości uda. Młody Brytyjczyk nie załamał się jednak. Chce powrócić za kierownicę samochodów wyścigowych i wystartować w 24h Le Mans. Pomaga mu w tym m. in. Lewis Hamilton.

Ogromną tragedię w swoim życiu przeżył też Robert Kubica. Polak w 2011 roku na trasie rajdu samochodowego we Włoszech uderzył w barierki. Groziła mu wtedy amputacja prawego ramienia. Ostatecznie lekarzom udało się uratować rękę krakowianina, ale obrażenia okazały się na tyle poważne, że wyhamowały jego karierę.

- Ciężko o tym mówić. Nie chciałbym komukolwiek radzić, co ma zrobić w takiej sytuacji. Billy sam musi znaleźć odpowiedzi na pytania, pogodzić się z nową rzeczywistością. Dopiero potem może myśleć o osiągnięciu celów, leżąc w łóżku, wpatrując się w sufit i mając poczucie pewnej straty. Sam przechodziłem przez to wiele razy w ostatnich latach - powiedział Kubica w rozmowie z magazynem FIA.

ZOBACZ WIDEO Miłka Raulin chce wejść na Mount Everest

Kubica nie ukrywa, że w przypadku tak fatalnej kontuzji, bardzo ważna jest psychika. - Myślę, że gdy coś takiego przytrafia się osobie, zanim pomyśli ona o przyszłości, musi znaleźć równowagę. Sam w pewnym momencie złapałem się na tym, że mózg jest w stanie zrekompensować pewne ograniczenia fizyczne. Myślę, że to trudno wytłumaczyć osobom, które przez coś takiego nie przeszły. Jedyni ludzie, którzy borykają się z podobnymi problemami, są w stanie mnie zrozumieć - dodał polski kierowca.

32-latek nie ukrywa, że takie wypadki jak Mongera podkreślają jak ważne są kwestie bezpieczeństwa w motorsporcie. - Na przestrzeni lat został zrobiony ogromny krok w kwestii poprawy bezpieczeństwa, również dzięki wysiłkom FIA. Bezpieczeństwo musi pozostać priorytetem. System Halo w Formule 1? Nie jest najpiękniejszy, ale jeśli poprawia ochronę głowy, to należy wprowadzić go we wszystkich kategoriach - ocenił.

Polak jest zdania, że FIA powinna też prowadzić szereg kampanii edukacyjnych, które skierowane będą do codziennych kierowców. - Musimy też sporo zrobić w kwestii poprawy bezpieczeństwa na drogach publicznych. Mam na myśli chociażby używanie telefonów podczas jazdy. To jest niebezpieczne, bo nawet moment dekoncentracji może doprowadzić do wypadku. Można poprawiać technologię, można czynić samochody bardziej bezpiecznymi, ale na końcu jest czynnik ludzki. On jest najważniejszy. Dlatego musimy zwrócić uwagę na edukację ludzi - podsumował Kubica.

Czy Robert Kubica powróci do regularnych startów w F1 w przyszłym roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×