Marcin Budkowski w zeszłym tygodniu zrezygnował z funkcji szefa departamentu technicznego FIA. Od razu pojawiły się plotki, iż Polak może trafić do Renault. Nie dziwią więc obawy innych zespołów, ponieważ Budkowski podczas swojej pracy miał dostęp do tajnych informacji ekip, które mogłyby zostać wykorzystane u nowego pracodawcy.
Przedstawiciele zespołów wystosowali specjalny list, który otrzymali Jean Todt - prezydent FIA oraz Chase Carey - szef F1. Podpisali się pod nim Toto Wolff (Mercedes), Christian Horner (Red Bull), Maurizio Arrivabene (Ferrari), Eric Boullier (McLaren), Paddy Lowe (Williams) oraz Bob Fernley (Force India). Wystosowano w nim prośbę o przeglądniecie procedur dotyczących zatrudnieniu byłych pracowników FIA i F1.
Według obecnych przepisów, Marcin Budkowski mógłby pracę zacząć za trzy miesiące, a więc pod koniec roku. Miałby tym samym znaczący wypływ na rozwój przyszłorocznego bolidu.
Wezwali tym samym władze do przeglądu procedur dotyczących zatrudnienia byłych pracowników FIA i F1, dążąc tym samym do ich dłuższego zawieszenia w pracy przed przystąpieniem do innej firmy.
- Marcin to dobry człowiek - powiedział Wolff dla "Motorsport.com". - Jeżeli ma zrobić karierę w zespole F1, to nie chciałbym stanąć na jego drodze. Jednak jako pracownik FIA nie można rozmawiać z innymi zespołami o zatrudnieniu, a po trzech miesiącach do jednego z nich dołączyć. Powinniśmy się trzymać jakieś polityki etycznej - dodał.
Marcin Budkowski pracował już wcześniej w zespole F1. W McLarenie był szefem ds. aerodynamiki.
ZOBACZ WIDEO "Biegacze" - opowieść o przekraczaniu barier