Lider Ferrari przed ostatnią serią przejazdów podczas Q3 zajmował drugą pozycję. Sebastian Vettel wiedział jednak, że nawet mimo ewentualnej porażki z drugim z Mercedesów, kierowanym przez Valtteriego Bottasa, nie straci pozycji, z powodu kary nałożonej na Fina za wymianę skrzyni biegów. - Valtteri nie był zagrożeniem więc zaryzykowałem, choć ostatecznie nic mi to nie dało - powiedział Vettel. - Mimo wszystko jestem zadowolony ze swojej pozycji, bo starty wychodzą nam ostatnio całkiem nieźle. Narzekaliśmy trochę na brak tempa, ale podczas wyścigu powinno być wszystko w porządku.
Po tym, jak Vettel stracił przed tygodniem w Malezji szansę na pokonanie będącego wyraźnie pod formą na torze Sepang Mercedesa, tym razem zdaniem Niemca mistrzowie świata odzyskali swoje normalne tempo i będą poważnym przeciwnikiem. - Mają swoje wzloty i upadki. W zeszłym tygodniu nie byli szybcy, ale w tym wyścigu wszystko wróci do normy - zapowiada Vettel. - Jeśli chodzi o nas to tradycyjnie powinniśmy mieć lepsze tempo w niedzielę, w porównaniu do kwalifikacji. Zobaczymy więc, co uda nam się zrobić na starcie i podczas samego wyścigu.
Sebastian Vettel pozostaje drugim najbardziej utytułowanym kierowcą w historii GP Japonii. Czterokrotny mistrz świata wygrał w Azji cztery razy. Dwa zwycięstwa więcej ma na koncie Michael Schumacher. O jedną wygraną gorszy od Vettela jest Lewis Hamilton.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł