Po przekroczeniu linii mety w wyścigu o GP Japonii, Lewis Hamilton ciesząc się z kolejnego zwycięstwa przekazał swojemu inżynierowi alarmujący komunikat. Brytyjczyk stwierdził, że odczuwał dziwne wibracje pochodzące z jednostki napędowej. Szef zespołu Mercedesa, Toto Wolff, wyjaśnił jednak czym były spowodowane obawy aktualnego lidera MŚ. - Lewis od początku jechał bardzo płynnie, oszczędzał silnik i opony, jednak im bliżej końca, tym więcej było problemów - powiedział.
- Nie chodziło o jednostkę napędową, ale o to, że opony nie zaczęły pracować natychmiast po wycofaniu wirtualnego samochodu bezpieczeństwa - dodał.
Również Hamilton potwierdził później, że komunikat radiowy do zespołu, natychmiast po zakończeniu wyścigu, był raczej próbą wskazania problemu, a nie odkryciem jego źródła. - Bolid dawał mi niepokojące sygnały, więc chciałem powiedzieć o wszystkim, o czym mógłbym później zapomnieć - wyjaśnił triumfator GP Japonii. - Szczerze mówiąc nie wydaje mi się teraz, aby chodziło o silnik. Mamy tyle różnych przełączników i przez to turbo wydaje dziwne dźwięki, różne wibracje. Dlatego nie wydaje mi się, aby był to większy problem - dodał.
Lewis Hamilton wykorzystał już w tym sezonie limit przysługujących kierowcom jednostek napędowych. Użycie nowego silnika oznaczałoby dla niego karę cofnięcia na starcie.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł