Szef Haas: Dość gadania, chcemy konkretnych planów!

Materiały prasowe / Haas F1 Team / Haas F1 Team
Materiały prasowe / Haas F1 Team / Haas F1 Team

Szef amerykańskiego zespołu Haas F1 Team, Gene Haas jest zbudowany podejściem nowych władz Formuły 1, lecz domaga się od nich precyzyjnie określonego planu na reformę sportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Gene Haas jako właściciel jednego z najmniejszych zespołów w stawce, jest gorącym zwolennikiem planów zrównania budżetów w Formule 1, co zwiększy jego szansę na nawiązanie jakiejkolwiek walki z dominującymi ekipami Mercedesa czy Ferrari. Zmiany w tym kierunku zapowiedziało Liberty Media. - Wszystko co słyszymy jest niezwykle pozytywne, ale teraz pora na konkretne plany - powiedział Haas. - Co zrobili do tej pory? Wprowadzili dwa nowe wyścigi w przyszłym roku i to dobry kierunek. Po za tym mówiono wiele, ale teraz pora się przekonać, które pomysły mają rzeczywiście poparcie.

- Zmniejszenie maksymalnego budżetu to coś, co z pewnością może pomóc takim zespołom jak nasz. Każde ograniczenie oznaczać będzie bowiem, że ci bogatsi będą mieli do wydania mniej - kontynuował. - Nie możemy utrzymywać systemu w którym z roku na rok dominuje jeden zespół. Musimy w jakiś sposób wyrównać szanse, aby zespoły z tyłu miały przynajmniej małą szansę wygrać od czasu do czasu - dodał.

Haas zdaje sobie doskonale sprawę, że zaprowadzenie takich zmian spotka się z oczywistym protestem najbogatszych ekip, zwłaszcza fabrycznych producentów jak Mercedes, Ferrari czy Renault. Szef stajni z Kalifornii jest również świadomy, że zrównanie systemu dystrybucji środków dla zespołów od F1, ma równie małe szanse na powodzenie. - Będą piszczeć jak świnie, gwarantuję wam to! - żartował Gene Haas odnosząc się do największych zespołów w F1. - Nie ma mowy o równym podziale. W tej chwili dostajemy okruchy z tego tortu i jeśli uda nam się wywalczyć ich trochę więcej niż obecnie, to już będziemy zadowoleni. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy świeżakami w F1, ale mamy nadzieję, że szala wkrótce przechyli się na naszą stronę - dodał.

Właściciele F1, Liberty Media tuż po przejęciu władzy w sporcie, zapowiedzieli w jednym z pierwszych punktów zmiany we wspomnianym systemie wypłacania nagród dla zespołów. Do tej pory o podziale pieniędzy decydowało nie tylko miejsce na koniec sezonu, ale również tzw. status historyczny zespołu, który gwarantował starszym ekipom kilkanaście milionów więcej tylko z tytułu dłuższego stażu w sporcie.

ZOBACZ WIDEO Pasja i życie Mai Kuczyńskiej. Polka bohaterką filmu z cyklu "Out of Frame"

Komentarze (0)