Jarosław Wierczuk: Hamilton chciał dogonić Vettela za wszelką cenę (komentarz)

PAP/EPA / Sebastiao Moreira / Na zdjęciu: Lewis Hamilton pozdrawia brazylijskich kibiców po zakończeniu wyścigu
PAP/EPA / Sebastiao Moreira / Na zdjęciu: Lewis Hamilton pozdrawia brazylijskich kibiców po zakończeniu wyścigu

Lewis Hamilton w niedzielnym Grand Prix Brazylii startował z końca stawki. Brytyjczyk za wszelką cenę chciał dogonić Sebastiana Vettela, ale przeszkodziły mu w tym opony.

Dwóch bardzo dobrych kierowców. Identyczny samochód. Bardzo porównywalny wynik - drugie i czwarte miejsce. Jedna zasadnicza różnica - jeden z nich startował z pole position, a drugi z alei serwisowej. Mowa oczywiście o kierowcach Mercedesa w trakcie GP Brazylii. Niewiele brakowało, a ów wynik byłby jeszcze bardziej zbliżony. Lewis Hamilton miał bowiem poważne szanse na podium, a w zasadzie, biorąc pod uwagę jego tempo w całym wyścigu, powinien na tym podium się znaleźć. Co w tym przeszkodziło? Kondycja opon. Hamilton dogonił Kimiego Raikkonena w momencie kiedy jego opony zaczęły już tracić na przyczepności.

Trudno sugerować w tym zakresie błąd Mercedesa, ale gdyby wymiana opon nastąpiłaby o te dwa, trzy okrążenia później wynik mógł być dla Brytyjczyka jeszcze lepszy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, iż Hamilton jechał w ramach odwrotnej strategii w stosunku do niemal wszystkich kierowców z czołówki. Startując z boksów zdecydowano się na bardziej wytrzymałe ogumienie soft w stosunku do opon supersoft konkurencji. I trzeba przyznać, że tegoroczny mistrz świata uzyskał naprawdę imponujący przebieg na tej mieszance - ponad 40 okrążeń.

Warto też wziąć pod uwagę jeszcze jeden fakt. Zarówno dla Mercedesa jak i Hamiltona ten wyścig był w zasadzie treningiem. Prawdziwe ściganie skończyło się na poprzednim Grand Prix zdobyciem przez Hamiltona kolejnego tytułu. To bynajmniej nie jest jakiś aspekt ambicjonalny, chęć zagwarantowania sobie korony odpowiednio wcześnie, zakończenia "walki przed czasem". To z punktu widzenia strategicznego bardzo ważny moment. Bowiem od Grand Prix Meksyku cała koncentracja zespołu Mercedesa natychmiast została skierowana pod kątem przygotowań do przyszłego sezonu. Ten dodatkowy czas może mieć naprawdę duże znaczenie za kilka miesięcy. Okres zimowy jest technologicznie kluczowy i w dużej mierze determinuje szanse poszczególnych zespołów. Tak samo wyraźnie widać było po Hamiltonie w Brazylii, że w końcu jedzie bez presji. Tak naprawdę teraz zaczęło się czyste ściganie, dla samej przyjemności rywalizacji. Hamilton w końcu nie musiał w trakcie wyścigu udawać komputera pokładowego, nie było konieczności stałej analizy, płynnej oceny na ile można sobie pozwolić, jakie tempo jest optymalne w stosunku do kondycji opon, jaką przyczepnością będzie dysponował w kluczowym momencie wyścigu itd. Nie szukał odpowiedzi na te pytania, nie kalkulował. Napędzał go bodziec rywalizacji, chęć dogonienia swojego tegorocznego rywala - Sebastiana Vettela za wszelką cenę.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: woli karierę. Piękna narciarka znowu "do wzięcia"
[color=#000000]

[/color]

Nieważne na ile było to realne, na ile nie. Nieważne, że przy okazji mógł stracić szanse na trzecie miejsce. Ten wyścig miał wymiar personalny. Celem Hamiltona był Vettel, a konkretnie zdeklasowanie swojego rywala, ponieważ taki charakter miałoby zwycięstwo kierowcy Mercedesa na torze Interlagos przy ogromnej różnicy w sensie pozycji startowych. Cel nie został co prawda osiągnięty, ale takie czarno-białe, by nie powiedzieć proste podejście do strategii wyścigowej może budzić w dzisiejszej Formule 1 fascynację. Ta różnica pomiędzy Hamiltonem sprzed kilku tygodni, a Hamiltonem w Brazylii pokazuje, jak skomplikowana jest aktualnie Formuła 1. Skomplikowana zarówno technologicznie, szczególnie w sensie silnikowym jak i regulaminowo. Ten element czystej jazdy, pogoni za rywalem jest trochę rozwodniony poprzez całą gamę zmiennych, które nieustannie trzeba monitorować i które de facto wyznaczają tempo poszczególnych zawodników.

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race Promotion

Profil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku

Komentarze (3)
avatar
Robert Gotszling
13.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Niech się cieszy bambus ze neutralizacji była bo tak szybko nie znalazłby się za całą stawką A poza tym już na tym zyskał 4pozycje 
Kaczor_
13.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Może gdyby nie te 2 sekundy na Strollu?;)