Max Verstappen w poprzednim miesiącu nieoczekiwanie przedłużył obowiązujący kontrakt z Red Bullem na trzy kolejne sezony. 20-latek wcześniej był łączony m.in. z Mercedesem i Ferrari. Parafowanie nowej umowy miało więc sugerować, że zespół będzie budował wszystko wokół Holendra, tym bardziej, że kontrakt drugiego z kierowców RBR, Daniela Ricciardo, wygasa z końcem 2018 roku. - Nowy kontrakt Maxa niczego dla mnie nie zmienia - zapewnił Ricciardo. - Dopóki nie czuję się traktowany gorzej przez zespół, sytuacja jest dla mnie w porządku - dodał.
- Nie chcę mieć żadnych podejrzeń w głowie, gdy nie jest to potrzebne - zapewnił Australijczyk. - Rozumiem marketingową wartość jaką ma dla Red Bulla Max - jako potencjalnie najmłodszy mistrz świata w Formule 1. Nie traktuje jednak tego jako przeszkody dla mnie - uzupełnił.
Tymczasem związany na dłużej ze stajnią z Milton Keynes Max Verstappen zapewnia, że sytuacja, w której zespół będzie traktował go na równi z kierowcą, który może wkrótce odejść, nie stanowi dla niego żadnego problemu. - Od zawsze widzę, że obie strony naszego garażu otrzymują ten sam sprzęt i pracują równie ciężko - powiedział najmłodszy w historii zwycięzca Grand Prix. - Nie chcę być pierwszym kierowcą, ponieważ powinienem sam potrafić pokonać mojego zespołowego partnera. Poza tym daje ci to o wiele więcej satysfakcji - dodał.
W obecnym sezonie liderem wśród kierowców Red Bulla jest Ricciardo, który po 19 z 20 wyścigów zgromadził na swoim koncie równe 200 punktów i zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji indywidualnej. Plasujący się dwa "oczka" niżej Verstappen wywalczył 158 punktów, lecz wygrał dwa wyścigi, w porównaniu do jednego triumfu Ricciardo.
ZOBACZ WIDEO Jakub Świerczok: Swoją grę oceniam średnio