W przyszłym roku w Formule 1 każdy kierowca będzie miał do dyspozycji trzy silniki. Przekroczenie tego limitu skutkować będzie przesunięciem na polach startowych. W efekcie część ekip obawia się, że dojdzie do kuriozalnej sytuacji, w której niektórzy zawodnicy co wyścig będą karani już na polach startowych. Świadkami podobnych zdarzeń byliśmy już w tym roku, choć limit wynosił cztery jednostki napędowe. Jakościowo od stawki odstawały jednak podzespoły Renault i Hondy.
Wiele wskazuje na to, że protest mniejszych ekip jest skazany na porażkę. Jean Todt zapowiedział, że FIA nie zmieni regulaminu na sezon 2018. Równocześnie Francuz zdradził, że sam nie był zadowolony, gdy widział liczne kary za na polach startowych w tym roku.
- To jest coś, co zostało postanowione. Niektórzy ciągle zastanawiają się czemu nie mamy jednego silnika na całe mistrzostwa. To nie jest coś nowego, uchwalono ten przepis już przed rokiem. Mieliśmy kilka spotkań z zespołami. Mamy określone sposoby postępowania, jeśli chodzi o wprowadzanie przepisów. Gdybyśmy mieli wrócić do czterech silników, to musiałaby być na to stuprocentowa zgoda. Takowej nie ma, więc będą trzy silniki w przyszłym roku - zapowiedział Todt.
Według Todta, limit silników to sposób na ograniczenie kosztów w F1. Jeśli każdy kierowca miałby ich więcej do dyspozycji, mniejsze ekipy nie udźwignęłyby tego finansowo. - Trudno znaleźć idealne rozwiązanie tej sytuacji. Jeśli nic nie zrobimy, silniki zdrożeją. FIA może podjąć decyzję o nielimitowanej liczby silników, to proste, ale to stworzy problem dla kierowców. Dlatego trzeba to regulować karami na polach startowych - dodał.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica może liczyć na wsparcie polskich kibiców. Wyjątkowa flaga debiutuje w Abu Zabi
Pomysł trzech jednostek napędowych na sezon 2018 bardzo mocno popiera Ferrari, dlatego osiągnięcie kompromisu w zakresie powrotu do starych regulacji jest niemożliwe. Zdaje sobie z tego sprawę nawet Christian Horner, szef Red Bull Racing. To właśnie on najgłośniej protestował przeciwko nowym restrykcjom silnikowym. - Sergio Marchionne (prezydent Ferrari - dop. aut.) już odstrzelił ten pomysł, nie ma szans na zmiany w przyszłym roku - powiedział Horner.
Horner jest przekonany, że w przyszłym roku F1 będzie mieć problem z karami na polach startowych za wymiany podzespołów w silnikach. - Zaleje nas fala kar, a chyba nie chcielibyśmy mistrzostw, o losach których decydują sankcje na polach startowych. Mamy 21 wyścigów w kalendarzu i tylko 3 silniki. To szalone - stwierdził Brytyjczyk.