Max Verstappen zakończył miniony sezon w wielkim stylu, odnosząc dwa kolejne zwycięstwa w Formule 1. Jego triumfy w Malezji i Meksyku poprzedziła jednak trudna i wyczerpująca kampania, w trakcie której przeżył kilka frustrujących awarii samochodu i został zdystansowany przez swojego zespołowego partnera Daniela Ricciardo.
Po wygranych Verstappena w końcówce sezonu doszło jednak do nieoczekiwanego przedłużenia umowy Holendra z zespołem z Austrii. 20-latek potwierdził w ten sposób, że wierzy w odrodzenie teamu byłych mistrzów świata, a jego postawa, także w trudnym dla Red Bulla 2017 roku, zaimponowała wszystkim pracownikom.
- Max odniósł ogromne korzyści z doświadczenia jakie zbierał na przestrzeni kolejnych wyścigów. Łatwo jest zapomnieć, że to dopiero jego czwarty sezon - powiedział szef RBR, Christian Horner.
- To, co naprawdę zrobiło na mnie wrażenie w tym roku, to sposób w jaki radził sobie z trudnymi momentami. Było ich sporo, szczególnie w miesiącach letnich, ale on dalej pracował nad sobą ciężko. Co tydzień spędzał godziny w symulatorze i przykładał się do tego pierwszoklasowo. Naturalnie nikt nie kwestionował wówczas jego umiejętności - dodał Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się gra w Emiratach. Auto gnało między piłkarzami
Verstappen często jest postrzegany jako agresywny kierowca, a opinię tą mogły potwierdzać kolizje z Ricciardo podczas GP Węgier czy z Massą w GP Włoch. Tymczasem według Hornera jego podopieczny jest oceniany przez innych zawodników niesłusznie.
- Ataki na Hungaroringu i Monzy były jedynymi błędami jakie popełnił w tym roku - stwierdził. - Istnieje bowiem cienka granica między byciem bohaterem a czarnym charakterem.
- Max ma świetne wyczucie samochodu, wielką wrażliwość na jego limity. Jest ryzykantem, ale nie podejmuje nieodpowiedzialnego ryzyka - wszystko jest kalkulowane. Ma w sobie ducha walki, który jest ekscytujący do oglądania - podkreślił Horner.