McLaren po podjęciu decyzji o rezygnacji z jednostek napędowych Hondy, rozpoczął poszukiwania nowego dostawcy na sezon 2018. Główny udziałowiec stajni z Woking, Mansour Ojjeh zwrócił się do prezesa Daimlera, Dietera Zetsche z pytaniem o możliwość wznowienia współpracy między obiema firmami, które dzieliły ze sobą sukcesy w F1 w latach 1995-2014.
Mercedes wyraził zainteresowanie umową, jednak przeciągające się rozmowy nie pozwoliły niemieckiej stajni na podjęcie pozytywnej decyzji. Zdaniem Toto Wolffa, producent ze Stuttgartu nie był w stanie w tak krótkim czasie przekształcić swojej infrastruktury dla F1, aby obsługiwać dodatkowego klienta. - Chcieliśmy dać silniki McLarenowi, ale problem polegał na tym, że negocjacje ciągnęły się w nieskonczoność, a my nie mieliśmy struktury i miejsca na to, by zaopatrywać kolejny zespół w nasze silniki w 2018 roku - tłumaczył Wolff.
McLaren ostatecznie zawarł porozumienie z Renault, które zapewni zespołowi swoje jednostki napędowe w kolejnym sezonie mistrzostw świata. Wolff nie wykluczył jednak, że temat współpracy z Mercedesa z McLarenem może wrócić w przyszłości. Przy okazji dodał, że raczej nie ma szans na podjęcie rozmów z Red Bullem, o czym również głośno spekulowano w padoku. Wszystko przez tendencję szefów teamu z Austrii do ostrej krytyki swojego dostawcy silników.
- W Formule 1, jak w życiu prywatnym czy biznesowym, chodzi o kompromis i uznanie mocnych i słabych stron swojego partnera oraz pomaganie sobie nawzajem. Taką kulturą kierujemy się w Mercedesie i właśnie ona doprowadziła nas do obecnych sukcesów. Szacunek jest ważną częścią naszej wartości, dlatego wybraliśmy takich partnerów, których mamy - podkreślił Wolff.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice